33. kolejkę La Liga zakończyło hitowo zapowiadające się starcie FC Barcelony z Valencią CF. Do przerwy goście prowadzili 2:1, ale grali już z jednym zawodnikiem mniej po czerwonej kartce dla bramkarza. Po przerwie gospodarzom zwycięstwo uratował Robert Lewandowski, który skompletował klasycznego hat-tricka - dwa trafienia zdobył po uderzeniach głową, a ostatnie po strzale z rzutu wolnego (więcej na temat meczu przeczytasz TUTAJ).
Okazuje się, że polski napastnik dość długo musiał czekać na taki dorobek. "Ostatni hat-trick? 7 września 2022, z Viktorią Pilzno w ramach Ligi Mistrzów. To dokładnie 600 dni temu." - zauważył Marek Bobakowski z WP SportoweFakty.
"Pięknie się kończy ten Lewandowski" - ironizuje Michał Kołodziejczyk z Canal Plus.
"Lewandowski klasa!" - nie ukrywa dziennikarka, a prywatnie fanka Valencii, Jolanta Zasępa.
Jak zauważył Tomek Hatta z igol.pl Lewandowski doczekał się pierwszego hat-tricka w rozgrywkach La Ligi. "Robert Lewandoooooowskiii z pierwszym hat-trickiem w barwach Barcelony w La Liga!! Dobił Valencię z rzutu wolnego, wow!" - czytamy.
"Brawo Lewy!" - napisał były reprezentant Polski Sebastian Mila.
"No to Lewandowski ruszył dziś głową w meczu z Valencią. I to nie raz; a gol z wolnego = majstersztyk Z niemałą przyjemnością patrzyło się na determinację w grze Roberta; no i na hat-tricka. A 16 sztuk w La Lidze też ma swoją wymowę" - dodał Adam Godlewski z "Gol24".
Sporo kontrowersji wzbudziło zachowanie sędziego głównego i arbitrów w wozie VAR tuż przed czerwoną kartką dla bramkarza Valencii - Giorgi Mamardaszwili, który ewidentnie dotknął piłkę ręką poza polem karnym. "Kuriozum. Czerwona kartka jest tak oczywista, że bramkarz Valencii już zszedł i zdejmuje rękawice, ale sędzia dopiero podbiega do monitora, żeby sprawdzić. Niech żyje VAR" - napisał Rafał Stec z "Gazety Wyborczej".
"Haha rezerwowy bramkarz Valencii już gotowy do wejścia, a sędzia główny dopiero idzie do VAR-u" - stwierdził w podobnym tonie Piotr Majchrzak z Viaplay.
"W Valencii wiedzą szybciej od tej miernoty z gwizdkiem" - nie szczędził sędziego Marcin Gazda z Eleven Sports.
"Jak sędzia nie widział tego z boiska?" - zastanawia się Sebastian Chabiniak.