Trudno ocenić, czy gorsza w sobotnim meczu PKO Ekstraklasy była gra, czy wynik Pogoni Szczecin. Nie poradziła sobie na własnym stadionie z Piastem Gliwice, który przed przyjazdem na Twardowskiego, odniósł tylko jedno wyjazdowe zwycięstwo w sezonie. O porażce 0:2 Pogoni przesądziły gole Tomasa Huka i Jorge Felixa zdobyte w nieco ponad kwadrans od rozpoczęcia spotkania.
- Jesteśmy bardzo rozczarowani. Piast zdobywał bramki z łatwych sytuacji, w których powinniśmy zachować się inaczej. My z kolei musieliśmy tworzyć dużo sytuacji podbramkowych, grając z dobrze zorganizowanym przeciwnikiem. Nie było to łatwe, mimo to później zabrakło nam odrobiny szczęścia i jakości, żeby zdobyć gola - opowiada Jens Gustafsson na konferencji prasowej.
Szwed skomentował stratę gola po wrzucie z autu. Pogoń nie upilnowała piłkarzy Piasta, choć podobno uczulała się przed meczem na ten element. - Już w ciągu 10 minut mieliśmy trzy lub cztery wrzuty z autu. Wiedzieliśmy, że Piast jest w tym bardzo mocny. Nie byliśmy jednak wystarczająco skoncentrowani i nie pomagaliśmy sobie. Nie możemy wskazać jednego winnego, ponieważ przegraliśmy ten mecz wspólnie - dodaje trener.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!
Piast Gliwice zdobył komplet sześciu punktów w jednym tygodniu. Przed wygraną z Pogonią, odniósł w poniedziałek również zwycięstwo 2:0 z KGHM Zagłębiem Lubin. Po zdobyciu dwubramkowej przewagi w Szczecinie, rozsądnie kontrolował sytuację. Dopiero w doliczonym czasie gliwiczanom zrobiło się gorąco, ale po pierwsze Kamil Grosicki nie wykorzystał rzutu karnego, a po drugie trafienie Efthymisa Koulourisa zostało anulowane z powodu spalonego.
- Cenne zwycięstwo na terenie bardzo mocnego rywala. Zasłużyliśmy na nie naszą pracą. Na początku meczu Frantisek Plach pomógł nam swoją obroną. Później graliśmy już bardzo umiejętnie i potrafiliśmy zadać dwa ciosy. Pogoń była groźna na prawej stronie, kiedy znalazł się na niej Kamil Grosicki - analizuje Aleksandar Vuković, trener Piasta.
- W drugiej połowie bardzo zależało nam, żeby wybronić wynik. Mogliśmy lepiej rozwiązać kilka kontrataków i dorzucić trzeciego gola. Na szczęście, w końcówce rywale nie wykorzystali rzutu karnego, bo gdyby to zrobili, to pewnie byłoby bardzo nerwowo. W tym sezonie niezasłużenie przegrywaliśmy wiele takich meczów. Myślę, że zaczyna to nam się wyrównywać - dodaje szkoleniowiec.
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"
Czytaj także: Pogoń Szczecin podjęła decyzję w sprawie bramkarza