Zażarta bitwa Pogoni z Jagiellonią. Gol w dogrywce dał finał Fortuna Pucharu Polski!

PAP / Marcin Bielecki / Mecz Fortuna Pucharu Polski: Pogoń Szczecin - Jagiellonia
PAP / Marcin Bielecki / Mecz Fortuna Pucharu Polski: Pogoń Szczecin - Jagiellonia

W dogrywce padła bramka na miarę finału Fortuna Pucharu Polski. Późnym wieczorem stało się jasne, że to Pogoń Szczecin pojedzie na PGE Narodowy i zagra z Wisłą. Pokonała w półfinale Jagiellonię 2:1. Krok dzieli ją od pierwszego trofeum w historii.

O drugie miejsce w finale Fortuna Pucharu Polski zagrali wieczorem Pogoń Szczecin i Jagiellonia Białystok. Niezależnie od nieprzewidywalności pucharu, możliwość zmierzenia się na PGE Narodowym z pierwszoligowcem - Wisłą Kraków, była gratką dla statystycznie najlepszych klubów ostatnich 12 miesięcy w PKO Ekstraklasie. W lidze oba zespoły pozostają wysoko, a Jagiellonia jest nawet liderem.

Dla Pogoni zwycięstwo w pucharze jest najkrótszą drogą do eliminacji Ligi Konferencji Europy. Przez wcześniejsze rundy przeszła dzięki bramkom w ostatnich minutach meczów. Eliminowała Podbeskidzie Bielsko-Biała, Górnika Zabrze i Lecha Poznań. Jagiellonia nie grała w tym sezonie w europejskim pucharze i wystartowała w krajowym o rundę wcześniej niż Portowcy. Do półfinału doszła przez mecze ze Śląskiem Wrocław, Resovią, Wartą Poznań oraz Koroną Kielce. W ćwierćfinale potrzebowała dogrywki tak samo jak Pogoń. Był to pewien znak przed środową bitwą.

Trener Pogoni nie dokonał zmian w jedenastce w porównaniu z ostatnim meczem ligowym, który jego drużyna wygrała 3:1 z Cracovią. Z kolei Adrian Siemieniec wystawił w bramce młodzieżowca Sławomira Abramowicza zamiast Zlatana Alomerovicia. Pozostała dziesiątka rozpoczęła również ostatnie spotkanie, w którym Jagiellonia zdemolowała 6:0 ŁKS.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!

W 11. minucie była rewelacyjna szansa na gola Jagiellonii. Jesus Imaz znalazł miejsce do oddania strzału w gąszczu zawodników Pogoni i nawet ominął już Valentina Cojocaru. Ratownikiem gospodarzy okazał się Linus Wahlqvist, który zatrzymał zmierzającą w kierunku bramki piłkę. Pogoń grała dość aktywnie, ale miała problem ze sprawdzeniem formy Sławomira Abramowicza groźnym strzałem.

Najciekawsza ze strony Pogoń była akcja w 26. minucie. Rafał Kurzawa odebrał piłkę na połowie przeciwnika i uruchomił podaniem Kamila Grosickiego. Kadrowicz Michała Probierza poradził sobie z obrońcą, ale na oczach selekcjonera nadbiegł Taras Romanczuk i przeciął płaskie podanie kapitana Portowców.

Pierwsza połowa, generalnie wyrównana, zakończyła się remisem. Szczególnie dobrze wyglądała obrona Jagiellonii, która nie pozwalała na stwarzanie sytuacji podbramkowych Pogoni. Goście mieli jedną doskonałą szansę na zdobycie prowadzenia.

Druga połowa była już widowiskiem pełnym emocji. W 54. minucie piłka znalazła się w bramce Jagiellonii, ale po wideoweryfikacji i dwóch minutach rysowania linii trafienie Efthymisa Koulourisa zostało anulowane z powodu spalonego. Grek huknął w kierunku dalszego narożnika, ale jego radość była za wcześnie o pięć minut.

Rozdrażniona Pogoń nie spanikowała po złej wiadomości i ruszyła do natarcia jak wściekła. W 59. minucie Efthymis Koulouris wpakował piłkę do bramki Jagiellonii raz jeszcze i tym razem zrobił to zgodnie z przepisami. Odnalazł się najlepiej po dograniu Adriana Przyborka, wykorzystał zawahanie defensora i pokonał z bliska Sławomira Abramowicza. Od tego momentu Portowcy prowadzili 1:0 przez 20 minut.

Jagiellonia nacisnęła i w 79. minucie zdążyła doprowadzić do remisu 1:1. Pozbawiła zaliczki Pogoń strzałem z kilkunastu metrów Bartłomieja Wdowika. Seria dośrodkowań zakończyła się strąceniem Jose Naranjo i Tarasa Romanczuka pod nogi bocznego defensora, a ten przebił się przez gąszcz obrońców i pokonał zasłoniętego Valentina Cojocaru. Ponownie był remis, a po 90 minutach, oznaczał on konieczność rozegrania dogrywki.

W dogrywce również padła bramka, a Pogoń odzyskała dzięki niej zaliczkę. Szczecinianie mieli w 98. minucie rzut wolny na wysokości pola karnego przeciwnika za faul na Marcelu Wędrychowskim. Za jego wykonanie zabrał się Kamil Grosicki. Jego odchodzące dośrodkowanie trafiło w środek pola karnego, a tam Fredrik Ulvestad oddał uderzenie na miarę prowadzenia 2:1. Ten cios okazał się nokautujący, a Jaga, choć ambitna, odbijała się od uwijających w obronie gospodarzy.

Pogoń będzie formalnym gospodarzem finału, który rozpocznie się 2 maja o godz. 16:00 na PGE Narodowym w Warszawie. Zagra o pierwsze trofeum w historii klubu.

Pogoń Szczecin - Jagiellonia Białystok 2:1 pd. (0:0, 1:1, 2:1)
1:0 - Efthymis Koulouris 59'
1:1 - Bartłomiej Wdowik 79'
2:1 - Fredrik Ulvestad 98'

Składy:

Pogoń: Valentin Cojocaru - Linus Wahlqvist, Leonardo Borges, Mariusz Malec, Leonardo Koutris - Rafał Kurzawa (114' Danijel Loncar) - Adrian Przyborek (70' Marcel Wędrychowski), Fredrik Ulvestad, Alexander Gorgon (77' Joao Gamboa), Kamil Grosicki (114' Wahan Biczachczjan) - Efthymis Koulouris

Jagiellonia: Sławomir Abramowicz - Michal Sacek (91' Dusan Stojinović), Mateusz Skrzypczak, Adrian Dieguez, Bartłomiej Wdowik (115' Tomasz Kupisz) - Nene, Taras Romanczuk - Dominik Marczuk (60' Jose Naranjo), Jesus Imaz, Kristoffer Hansen (106' Wojciech Łaski) - Kaan Caliskaner (73' Jarosław Kubicki)

Żółte kartki: Gamboa, Koulouris, Ulvestad (Pogoń) oraz Dieguez (Jagiellonia)

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa)

Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"
Czytaj także: Wisła Kraków wzmacnia skrzydła. Doświadczony Albańczyk ma pomóc w awansie

Źródło artykułu: WP SportoweFakty