- Nie złamałem prawa, nie przyznaję się do winy. Oczywiście byłem wtedy szefem PZPN i z definicji spoczywała na mnie szczególna odpowiedzialność za prawidłowy przebieg wielu procedur, choć mogłem nie mieć nawet pojęcia, że dzieje się coś niewłaściwego. W żaden sposób nie zmienia to jednak faktu, że nie dopuściłem się przestępstwa, które mi się teraz zarzuca. Jestem przekonany, że dowiodę swojej niewinności. Ustanowiłem już pełnomocnika prawnego i oczywiście będę się stawiał na każde wezwanie prokuratury - powiedział w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego Michał Listkiewicz.
Listkiewicz dodał, że aresztowanie było dla niego zaskoczeniem, zwłaszcza że wcześniej składał odpowiednie wyjaśnienia w prokuraturze. Nie chce również, aby skracano jego nazwisko i publikowano zdjęcia z paskiem na oczach. Podkreśla swoją niewinność i jest przekonany, że sprawa zostanie szybko wyjaśniona.
Więcej w Przeglądzie Sportowym