Widzew Łódź jeden krok od półfinału Fortuna Pucharu Polski. "Nie traktuję tego jako meczu z pierwszoligowcem"

PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: trener Daniel Myśliwiec
PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: trener Daniel Myśliwiec

- Nie podchodzimy do tego, jako do drużyny, której mamy się bać. Jesteśmy wrażliwi na każdy element - mówi przed meczem ćwierćfinałowym Fortuna Pucharu Polski z Wisłą w Krakowie trener piłkarzy Widzewa Łódź Daniel Myśliwiec.

Widzewiacy w niedzielę rozgrywali ligowe spotkanie domowe z Górnikiem Zabrze (które wygrali 3:1), a już we wtorek wyjechali do Krakowa, gdzie w środowy wieczór czeka ich starcie z Białą Gwiazdą. Musiało zatem na konferencji prasowej paść pytanie o grę co 3 dni. A nawet grę trzech meczów w siedem dni, bo to czeka czerwono-biało-czerwonych.

- Piłkarze uwielbiają grać co trzy dni, bo wtedy nie muszą trenować - uśmiechnął się Daniel Myśliwiec. - Może nie będą świeżutcy, ale mecz to zupełnie inne emocje, żeby realizować siebie i pokazywać swoje umiejętności. Terminarz jest wyjątkowo nieprzychylny temu, żebyśmy dali trzy widowiska na równym poziomie z rzędu, ale jesteśmy gotowi do rywalizacji bez względu na to. Musimy odpowiednio wejść w mecz, złapać rytm i nie będziemy mieli problemów zapewnił trener Widzewa Łódź.

Wisła Kraków to jedyny reprezentant niższych lig w najlepszej ósemce Fortuna Pucharu Polski. Czy z tego powodu łodzianie będą mieli łatwiej? Zdaniem szkoleniowca RTS-u, wręcz przeciwnie.

ZOBACZ WIDEO: Barcelona ma kolejny wielki talent. Po tym golu komentator aż krzyczał


- W Krakowie jest dobry klimat, żeby robić dużą piłkę. Niektórzy chcą iść na skróty i postawić silnego piłkarza, który nie da się przedryblować, ale jeżeli ktoś ma filozofię, tak jak Wisła, to kwestią czasu jest osiągnięcie konkretnego celu. Nie traktuję tego jako pojedynku z pierwszoligowcem, tylko z markową drużyną, która chce wrócić na salony piłkarskie. My z kolei chcemy pokazać, że mamy jakość na poziomie Ekstraklasy i potrafimy ją zaprezentować na dwóch frontach - zapowiedział szkoleniowiec ekipy z al. Piłsudskiego.

Wiślacy w dwóch pierwszych meczach o stawkę 2024 roku wygrali na wyjeździe ze Stalą Rzeszów 2:1, a w minionej kolejce ulegli u siebie GKS-owi Tychy 0:1. Czego można się spodziewać po drużynie trenera Alberta Rude?

- Jeżeli rywal nie odejdzie od swojej filozofii, to będzie chciał grać w piłkę. Wisła ma dwie szóstki na wysokim poziomie, wszyscy mówią o zawodnikach z Hiszpanii, ale mnie najbardziej się podoba Kacper Duda, który kapitalnie radzi sobie na szczeblu pierwszej ligi. Spodziewamy się drużyny, która chce grać w piłkę, ma swoje mechanizmy, zarówno w pressingu, jak i w kontrze. To jest solidnie przygotowany zespół - ocenił Myśliwiec.

Na drodze do ćwierćfinału Widzew pokonał już kolejno Concordię Elbląg, Wisłę Puławy oraz PGE Stal Mielec. Z drugiej strony pozostały już tylko dwa kroki do tego, by zagrać w finale na PGE Narodowym w Warszawie.

- Nie myślimy o tym, co będzie później. Mamy przed sobą jeden - najbliższy - mecz i tylko to się liczy. W stawce jest osiem zespołów, za chwilę dni będą cztery. Nawet jeżeli kogoś byśmy sobie życzyli wylosować, to nie mamy takiej mocy, żeby przewidywać przyszłość - mówił trener Widzewa.

Dobrą informacją dla kibiców, ale także dla szkoleniowca jest fakt, że do treningów powracają Sebastian Kerk oraz Ernest Terpiłowski. Daniel Myśliwiec został zapytany o możliwość ich występu w Krakowie.

- Obaj mogą funkcjonować w treningu, są gotowi do rywalizacji, a jedyną kwestią jest to, czy jest to odpowiedni moment, żeby zaliczyli minuty. Nowi gracze też są w pełni gotowi. Czy dostaną szansę? Najpierw podzielę się tym z nimi samymi. My musimy robić wszystko, żeby dobrze rozpocząć mecz, później go kontynuować, a w końcówce być gotowym na każdy scenariusz - odpowiedział dyplomatycznie.

Często w meczach pucharowych jest tak, że dochodzi do rotacji na pozycji bramkarza. Tutaj jednak trener Myśliwiec zamierza wyjść poza schemat.

- W ostatnim pucharowym meczu w Mielcu bronił Heniu Ravas. Kontekst tego spotkania był taki, że po zwycięstwie w Poznaniu nie wykonaliśmy odpowiedniej roboty, żeby wygrać z Radomiakiem. Straciliśmy trzy gole, ale przy żadnym nie można było go winić. Gdyby wtedy usiadł na ławce, to mógłby sobie zakodować, że to przez niego drużyna przegrała. Wtedy najważniejsze było go utrzymać. Nie posługuję się schematami, często biorę takie czynniki pod uwagę. Liczy się to, czego najbardziej potrzebuje drużyna i to spowoduje, kto wyjdzie w bramce - zakończył szkoleniowiec.

Początek spotkania na Stadionie Miejskim im. Henryka Reymana w Krakowie w środę o 20:30. Relacja na żywo w WP SportoweFakty.

Z Łodzi - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty

Czytaj też: Wisła miała porywać, a nadziała się na gwizdy. "To normalne, że są wściekli"

Komentarze (0)