Zaległy mecz 17. kolejki PKO Ekstraklasy do historii przejdzie nie ze względu na prezentowany poziom przez piłkarzy, ale ze względu na fakt, że zawodnicy zdobyli sześć goli, a tylko jeden został uznany. Ostatecznie gospodarze wygrali 1:0.
Niedosyt po spotkaniu odczuwać trener łodzian Marcin Matysiak. W 2. części jego drużyna była zespołem lepszym od Stali, ale do remisu nie dała rady doprowadzić. - Po pierwszych niezłych dziesięciu minutach pierwszej połowy zaczęło nam brakować jedności w działaniach. W efekcie Stal stworzyła sobie więcej sytuacji podbramkowych. Odnotowaliśmy proste straty i nieodpowiednio zabezpieczaliśmy swoje ataki - ocenił premierową odsłonę szkoleniowiec, cytowany przez klubowy portal.
- Druga połowa była inna w naszym wykonaniu. Myślę, że potrafiliśmy zdominować rywala i utrzymać się przy piłce na jego połowie. Szkoda, że żadna z trzech bramek nie została uznana. Zasłużyliśmy jako zespół minimum za remis - dodał.
Pretensje do swoich podopiecznych za grę w 2. połowie miał szkoleniowiec Stali Kamil Kiereś. - Pierwsza połowa była bardzo dobra w naszym wykonaniu. Stwarzaliśmy sytuacje, zdobyliśmy jedną bramkę i umiejętnie zabezpieczaliśmy się przed progresywnymi podaniami łodzian. Druga część nie wyglądała za ciekawie, posypała się nam gra, ale obroniliśmy korzystny wynik. Czasem gra się z drużynami z dołu tabeli i są ciężary - powiedział.
W tabeli mielczanie plasują się w górnej części tabeli, ŁKS zamyka stawkę.
Czytaj także:
Lech Poznań ukarany. Informację przekazał... najbliższy rywal
Sześć goli w meczu Stali z ŁKS-em. Tylko jeden uznany!
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ależ kontra! Wystarczyło tylko jedno podanie