Aurelio De Laurentiis po raz kolejny dał do pieca i na kilkadziesiąt godzin przed meczem z FC Barceloną postanowił zwolnić Waltera Mazzariego. W jego miejsce zatrudniony został Francesco Calzona.
- Jestem wdzięczny za tą możliwość. Dziękuję słowackim zawodnikom, federacji i kibicom za okazanie tak wielkiego szacunku i zrozumienia - powiedział Calzona.
Dlaczego? Ponieważ pracę w Napoli będzie łączył z dotychczasowymi obowiązkami, a Calzona jest jednocześnie selekcjonerem reprezentacji Słowacji.
- Zaczynamy od dzisiaj. Wciskamy przycisk "RESET" i rozpoczynamy nową podróż. Nie potrzebujemy wielu słów, tylko działania od teraz. Momentalnie zabraliśmy się do pracy. Nie mamy zbyt wiele czasu, więc powiedziałem zawodnikom, że trzeba skończyć z wymówkami, musimy poprawić naszą pozycję - stwierdził.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zjawiskowa bramka w meczu kobiet. Co za "piętka"!
Jego debiut przypada na dość ważny mecz z FC Barceloną w 1/8 finału Ligi Mistrzów.
- Bez wątpienia Barcelona to mocny zespół, jeden z najlepszych w Europie, nawet jeśli mieli trudniejsze momenty. My jednak nie boimy się nikogo - mówi Calzona.
Nie miał jednak wiele czasu, żeby przygotować zespół pod najbliższego przeciwnika. Jak sam mówi, nie spodziewał się, że zostanie zatrudniony i teraz to on będzie odpowiadał za wyniki Napoli.
- Jako fan sportu przyglądałem się Barcelonie, bo oczywiście nie spodziewałem się tego, co się wydarzyło. Oglądaliśmy wiele spotkań tej drużyny. Spodziewam się ciężkiego meczu, ale wychodzimy na boisko z nastawieniem, żeby wygrać. Nie będziemy zadowoleni z remisu - podsumował szkoleniowiec.
Początek meczu Napoli - FC Barcelona w środę o godz. 21.