Latem FC Barcelona mogła przeznaczać na pensje maksymalnie 270 milionów euro. Minęło pół roku i ten limit został radykalnie zmniejszony. Obecnie wynosi tylko 204 miliony euro.
Tymczasem klub przeznacza na wynagrodzenia ponad 500 milionów, więc znacznie przekracza budżet. I właśnie przez to klub ma duże problemy z przeprowadzaniem spektakularnych transferów i rejestracją nowych zawodników.
Do limitu wliczają się m.in. pensje piłkarzy, trenerów, wydatki na akademie, podatki. Słowem - wszystko związane z finansową działalnością klubu piłkarskiego.
Jakże biednie wygląda Barca w porównaniu do Realu Madryt, który może przeznaczyć na wynagrodzenia 727 milionów euro.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zjawiskowa bramka w meczu kobiet. Co za "piętka"!
Barcelona nie jest już nawet drugim klubem w Hiszpanii pod względem. Tak jak latem, tak również teraz na więcej może pozwolić sobie Atletico Madryt, które zwiększyło limit wynagrodzeń z 290 do ponad 300 milionów euro.
To jest przepaść. Real Madryt może pozwolić sobie nie tylko na podpisanie kontraktu z Kylianem Mbappe. Gdyby była możliwość, to na Santiago Bernabeu mogłoby przenieść się dwóch piłkarzy z uposażeniem na poziomie tego, które otrzyma Francuz, a "Królewscy" i tak zmieściliby się bez problemu w limicie. W przypadku Barcy tak nie jest. Tam w dalszym ciągu potrzebna jest spora redukcja wynagrodzeń, by w ogóle wyjść na zero.
CZYTAJ TAKŻE:
"Nienaturalny i nieszczery". Nie zostawił suchej nitki na Lewandowskim
Legenda zwolniona. Wytrzymał niespełna 5 miesięcy