W pierwszej rundzie ŁKS Łódź zdobył zaledwie dziesięć punktów. Wygrał tylko dwa mecze, ale z wyjazdów nie przywiózł ani jednego punktu. Z ośmiu delegacji łodzianie wrócili z przegraną.
- Jesteśmy gotowi. Czuć emocje i smak meczu. Widzę po zespole, że jest bardzo duża determinacja. Wiemy, jaki mamy cel na tę rundę i co musimy zrobić - mówił trener Kamil Kuzera podczas konferencji prasowej.
Teoretycznie Korona Kielce będzie w poniedziałek faworytem, choć nie mówimy o zespole z czuba tabeli. Żółto-czerwoni również są w strefie spadkowej.
- Przede wszystkim nie patrzyłbym na ten mecz w kategoriach, że gramy z ostatnią drużyną. Tabela tabelą, ale układ przed rundą rewanżową jest na zero. Nie ma sensu oceniać przeciwnika przez pryzmat pozycji. Zaczynamy nowe rozdanie - podkreśla trener Korony.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie minęło nawet 20 sekund. Szalony początek meczu
- Najważniejsze jest nastawienie, mental. Chcemy dobrze zacząć rundę, ŁKS też. To będzie twardy mecz, ale pewnie nie zabraknie też dobrej piłki. Potrafimy grać w piłkę, a wierzę, że dołożymy konkrety. Nie będziemy rozmawiać o braku zaangażowania czy woli walki, bo dzisiaj bez tego piłka nożna nie istnieje. Tym bardziej Korona Kielce, gdzie to jest od zawsze w naszym DNA. Nikt nigdy nie miał łatwo na tym stadionie i łatwo mieć nie będzie - komentował trener Kuzera.
Korona jest realnie zagrożona spadkiem, bo choć jesienią w wielu meczach grała dobrze, to jednak punktów brakowało. Mimo to w Kielcach nie ma obaw przed rundą wiosenną.
- Nie obawiam się niczego. Jeżeli ta drużyna będzie sobą, jeżeli nie będziemy chcieli być lepsi strukturalnie, nie będziemy wymyślać, a po prostu będziemy realizować zadania, to wszystko będzie dobrze. W poprzedniej rundzie bardzo dużo kosztowała nas dyscyplina. Musimy być bardzo odpowiedzialni w tym, co robimy. To da nam większe szanse, żeby punktować. To klucz, żeby wygrywać - podsumował trener Korony.
Początek meczu Korona Kielce - ŁKS Łódź w poniedziałek o godz. 19.
CZYTAJ TAKŻE:
Raków Częstochowa miał bronić tytułu, ale okrutnie zawalił start. "Margines błędu się skurczył"
Samobój reprezentanta Polski w Holandii. Heerenveen pokonało Ajax