Korona Kielce grała do końca! Cudowny wolej w doliczonym czasie

PAP / Miłosz Trojak Martin Remacle Husein Balic / W meczu Korony z ŁKS-em nie brakowało walki
PAP / Miłosz Trojak Martin Remacle Husein Balic / W meczu Korony z ŁKS-em nie brakowało walki

Wiele wskazywało na to, że potyczka Korony Kielce z ŁKS-em Łódź zakończy się podziałem punktów. W doliczonym czasie Danny Trejo kapitalnym wolejem zapewnił gospodarzom komplet punktów.

Na koniec 20. kolejki zagrały drużyny plasujące się w strefie spadkowej. W korzystniejszym położeniu byli piłkarze Korony. Dla ŁKS-u ewentualna wygrana w Kielcach mogła być ostatnią nadzieją na włączenie się do gry o ligowy byt.

Stawka potyczki trochę sparaliżowała obie drużyny. Stąd też w grze było sporo niedokładności. Niewiele działo się pod bramkami.

Dopiero po kwadransie, z małą przerwą na "wietrzenie" zadymionej murawy, z rzutu wolnego uderzył Dani Ramirez. Jednak słabo i w zasięgu Konrada Forenca.

Im dłużej trwała premierowa odsłona, tym więcej do powiedzenia miała Korona. Dawid Arndt musiał być czujny szczególnie przy rzutach różnych. W 29. minucie groźny strzał Dominicka Zatora z ok. 15 metrów bramkarz efektownie sparował.

Siedem minut później, po dograniu z rzutu wolnego, źle między słupkami zachował się Arndt, który blokowany przez rywala źle piąstkował. Do piłki dopadł Yoav Hofmeister i głową wpakował piłkę do siatki.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie minęło nawet 20 sekund. Szalony początek meczu

Złocisto-Krwiści zamierzali pójść za ciosem. ŁKS po stracie gola miał duże problemy. W 42. minucie Godinho tuż obok słupka uderzył z ok. 19 metrów.

Do 1. połowy sędzia doliczył siedem minut, a w szóstej łodzianie niespodziewanie wyrównali. Po szybkim wyjściu łodzian, Kay Tejan zagrał do Huseina Balicia, a ten w sytuacji sam na sam uderzył pod poprzeczkę. Forenc w tej sytuacji powinien się zachować dużo lepiej.

Cztery minuty po zmianie stron ŁKS mógł prowadzić. Tejan w sytuacji sam na sam między nogami bramkarza uderzył do siatki. Sędzia dostrzegł spalonego  i gola nie mógł uznać. To była jedna z niewielu groźniejszych okazji w tym fragmencie gry.

To goście w 71. minucie powinni zadać drugi cios. Dani Ramirez znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale górą z opresji wyszedł Forenc, który dość szczęśliwie zatrzymał płaski strzał.

W końcówce starały się zdobyć zwycięskiego gola. Na boisku było sporo nerwowości. Dopiero w 87. minucie Jewgienij Szykawka uderzył przewrotką, Arndt uratował ŁKS przed stratą gola.

Wydawało się, że więcej bramek w poniedziałkowy, lutowy wieczór w Kielcach nie padnie. Tymczasem w 94. minucie debiutujący w PKO Ekstraklasie Danny Trejo sprzed pola karnego z woleja huknął nie do obrony! Goście po tym ciosie nie byli w stanie odpowiedzieć.

Korona Kielce - ŁKS Łódź 2:1 (1:1)
1:0 - Yoav Hofmeister 36'
1:1 - Husein Balić 45+6'
2:1  - Danny Trejo 90+4'

Składy:

Korona Kielce: Konrad Forenc - Dominick Zator, Bartosz Kwiecień, Miłosz Trojak, Marius Briceag - Yoav Hofmeister - Marcus Godinho (58' Danny Trejo), Martin Remacle, Nono (77' Dalibor Takac), Dawid Błanik (67' Jacek Podgórski) - Adrian Dalmau (58' Jewgienij Szykawka).

ŁKS Łódź: Dawid Arndt - Bartosz Szeliga, Rahil Mammadov, Marcin Flis, Piotr Głowacki - Jakub Letniowski, Michał Mokrzycki (68' Yadegar Rostami) - Jędrzej Zając (68' Pirulo), Dani Ramirez (79' Engjell Hoti), Husein Balić (79' Antoni Młynarczyk) - Kay Tejan (89' Oliwier Sławiński).

Żółte kartki: Godinho, Hofmeister (Korona) oraz Zając, Tejan, Szeliga, Letniowski (ŁKS).

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).

Czytaj także:
Sensacja w Grodzisku! Warta Poznań pokonała Raków Częstochowa
Trener Radomiaka był wściekły na sędziego. "Wszyscy to widzieli"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty