Kibice zgromadzeni na stadionie w Barcelonie dłuższą chwilę musieli poczekać na pierwszego gola w niedzielnym spotkaniu. W 28. minucie do bramki Jana Oblaka trafił Joao Felix. Dla 24-letniego napastnika to drugie trafienie w tym sezonie La Liga.
Po strzeleniu bramki Portugalczyk w dość ekspresyjny sposób celebrował swoją radość. Felix momentalnie wskoczył na bandy reklamowe okalające boisko i rozłożył swoje ręce. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że miało to miejsce pod sektorem kibiców Atletico.
Dodatkowego smaczku tej całej sytuacji dodaje fakt, że Joao Felix jest... wypożyczony właśnie z madryckiego klubu do FC Barcelony. Tym bardziej może dziwić fakt, że Portugalczyk postanowił w taki sposób pokazać swoją radość.
W świecie piłkarski rzadko spotykana jest celebracja strzelonego gola przez piłkarza, który zrobił to swojemu byłemu klubowi. Nie wspominając już o sytuacji w której dany zawodnik jest tylko wypożyczony ze swojej drużyny.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się działo! Oprawa godna finału
Prezes madryckiego klubu Enrique Cerezo w rozmowie z portalem as.com przyznał, że nie można zabronić piłkarzowi celebracji zdobytej przez siebie bramki. Hiszpan uważa to za jeden ze stałych elementów meczu.
- Zawsze mamy do czynienia z najdrobniejszymi szczegółami meczów piłkarskich. Wszyscy gracze, którzy strzelili gola jakiejkolwiek drużynie, chcą to świętować i będą to świętować. Wydaje mi się to fenomenalne, że świętują. Jest jakiś problem? Nie powinieneś tego świętować? Czy chcemy odebrać radość osobie, która odniosła triumf? Nie sądzę - otwarcie stwierdził Cerezo.
Przy okazji podpisania umowy dochodziło do niemałego zamieszania. Portugalczyk, aby występować w Dumie Katalonii obniżył swoje zarobki aż o 50 proc. Póki co Felix zdobył dla FC Barcelony pięć goli.
Niedzielne spotkanie zakończyło się zwycięstwem FC Barcelony 1:0.
Zobacz także:
Błyskawiczne ciosy Legii Warszawa w Lubinie wystarczyły
Adam Nawałka wróci na ławkę trenerską? Może objąć I-ligowca!