Japończycy to słowni ludzie. Kierownik Górnika Zabrze pokazał zrzut ekranu

Getty Images / Mateusz Birecki / Krzysztof Skutnik/Twitter / Daisuke Yokota / zrzut ekranu z rozmowy
Getty Images / Mateusz Birecki / Krzysztof Skutnik/Twitter / Daisuke Yokota / zrzut ekranu z rozmowy

Daisuke Yokota został bohaterem Górnika Zabrze w niedzielnym meczu przeciwko Rakowowi Częstochowa. Co ciekawe, na niedługo przed spotkaniem Japończyk złożył obietnicę, którą udało mu się spełnić.

Nie byłoby końcowego sukcesu Górnika Zabrze bez Daisuke Yokoty. W niedzielne popołudnie ekipa trenera Jana Urbana pokonała obecnych mistrzów Polski, Raków Częstochowa.

Dwie bramki w tym starciu zdobył wspomniany Japończyk. 23-latek wpisywał się na listę strzelców w niedługich odstępach czasu. Najpierw do siatki trafił w 10. minucie spotkania.

Drugi gol padł dwanaście minut później. W drugiej połowie Raków zdobył bramkę kontaktową, jednak na więcej już go nie było stać i mecz zakończył się zwycięstwem Górnika 2:1.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz tylko patrzył, jak leci piłka. Co za gol!

Po spotkaniu wpis w mediach społecznościowych zamieścił kierownik klubu z Zabrza, Krzysztof Skutnik. Członek sztabu szkoleniowego wrzucił zrzut ekranu z przedmeczowej wymiany zdań z Daisuke Yokotą, na którym widać wiadomość skierowaną do Japończyka o treści: "Dwa gole, proszę".

23-latek nie pozostał obojętny na tę wiadomość i odpisał Krzysztofowi Skutnikowi: "Zrobię to" (zrzut ekranu znajdziesz na końcu artykułu). I jak się okazało, słowa te były prorocze. Raptem kilka godzin po tej konwersacji Japończyk stał się bohaterem Górnika Zabrze i rzeczywiście zdobył dwie bramki

Po zakończonym spotkaniu Yokota odbierał liczne gratulacje od wielu osób. W tym gronie znalazł się Lukas Podolski, który zrobił to w języku... japońskim.

Dodajmy, że 23-latek łącznie zdobył w tym sezonie trzy bramki dla Górnika Zabrze. Po zwycięstwie nad Rakowem zespół trenera Jana Urbana awansował na 12. miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy.

Zobacz także:
Milik skomentował cenną wygraną
Mistrz tłumaczy się z wpadki dopingowej

Źródło artykułu: WP SportoweFakty