Transfer Polaka do Bayernu nie wypalił. "Faktycznie były rozmowy"

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Rafał Gikiewicz
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Rafał Gikiewicz

W barwach FC Augsburg bramkarz spisywał się na tyle dobrze, że przykuł uwagę Bayernu Monachium. - Chcieli wpuścić zwariowanego Gikiewicza do szatni! - żartował Polak w wywiadzie opublikowanym przez sport.pl.

Doświadczony bramkarz przez wiele lat był kluczowym elementem w układance trenera FC Augsburg. Jego przygoda w Bundeslidze dobiegła końca latem tego roku. Rafał Gikiewicz zdecydował się na transfer do Ankaragucu, gdzie obecnie nie jest pierwszym wyborem trenera.

Po czasie okazało się, że plotki o zainteresowaniu ze strony Bayernu Monachium były zgodne z prawdą. Mistrzowie Niemiec chcieli sprowadzić wartościowego zmiennika dla Manuela Neuera i przystąpili do negocjacji z FC Augsburg.

O kulisach rozmów opowiedział sam Gikiewicz w rozmowie ze sport.pl. Zwolennikiem transferu był ówczesny dyrektor sportowy monachijczyków, Hasan Salihamidzić.

- Faktycznie były rozmowy, gdyż oni chcieli mnie sprowadzić do siebie. Chcieli wpuścić zwariowanego Gikiewicza do szatni! Ale byłem dopiero po pierwszym sezonie w Augsburgu i Augsburg zdecydował, że mnie nie puści. Do dzisiaj mam jednak zachowanego screenshota z telefonu Artura Wichniarka z dzwoniącym do niego Hasanem Salihamidziciem - wspomniał.

ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski zabrał głos ws. kontuzji. Wróci na hit z Realem?

Kierownictwo klubu postawiło stanowcze weto, więc ostatecznie transfer nie doszedł do skutku. Swego czasu był uznawany za jednego z najlepszych golkiperów za naszą zachodnią granicą.

- Augsburg mnie nie puścił, ale za to zaoferował nowy kontrakt z lepszymi zarobkami. Stefan Reuter powiedział wtedy dzień przed moim wyjazdem na wakacje, że nie pozwoli mi odejść, bo jestem dla niego gwarantem utrzymania Augsburga - dodał Gikiewicz.

Czytaj więcej:
Zmiana planów Polaków. Mołdawia poszła nam na rękę
Polska U-19 pozostaje w grze o awans. Wysoka wygrana

Źródło artykułu: WP SportoweFakty