Mecz w Kielcach zaprzeczył logice. Korona zagrała jak lider, Zagłębia nie było

PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: radość piłkarzy Korony Kielce
PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: radość piłkarzy Korony Kielce

Korona Kielce zagrała tak, jakby ten mecz decydował o utrzymaniu w PKO Ekstraklasie. Gospodarze pewnie pokonali Zagłębie Lubin 2:0, odnosząc pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. Miedziowi zaś nie wykorzystali szansy, by objąć prowadzenie w lidze.

Wiadomo nie od dziś, że PKO Ekstraklasa bywa nieprzewidywalna. Skoro Korona Kielce przed tym meczem była na ostatnim miejscu w tabeli z zaledwie jednym zdobytym punktem, a grała z Zagłębiem Lubin, mogącym awansować po ten kolejce na pozycję lidera, to nie trudno było o wskazanie faworyta.

Przewidywania to jedno, a boisko zupełnie co innego. Korona Kielce zmiotła Zagłębie Lubin z powierzchni ziemi. Była zespołem nie o klasę lepszym, a o dwie lub trzy. Zabrakło tylko większej chęci, by zdobywać kolejne bramki.

Ale to nie ma większego znaczenia. Determinacja, walka, zaangażowanie - dla Korony nie było straconych piłek. A do tego trzeba docenić konkrety z przodu. Po kwadransie gola strzelił Nono (po fantastycznej akcji), a kilka minut później Adrian Dalmau zachował się jak rasowy napastnik, doskoczył do piłki odbitej od nogi Kamila Kruka i dokonał egzekucji. Jeśli trener Waldemar Fornalik myślał, że gorzej być już nie może, to - niestety - może. W 31. minucie nieodpowiedzialnie zachował się Bartłomiej Kłudka i tym razem stał się bohaterem negatywnym. Mając żółtą kartkę pociągnął rywala za koszulkę i sędzia Bartosz Frankowski wskazał mu drogę do szatni.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozum na boisku. O tym golu będą chciały zapomnieć

Zagłębie nie pokazało nic w Kielcach. I czerwona kartka Kłudki nie ma tu nic do rzeczy, bo wcześniej też gra Miedziowych kompletnie się nie układała.

Korona? Trener Kamil Kuzera mówił tydzień temu po meczu z Legią Warszawa (przegrany 0:1), że gra jego zespołu jest dobra, tylko wyników nie ma. No to teraz zagrało wszystko. I gra była dobra i wynik jest wprost wymarzony dla zespołu z Kielc.

Na siłę można się przyczepić do kilku pierwszych minut po przerwie, gdy Zagłębie po zmianach zagrało trochę odważniej, ale później wszystko niejako wróciło do normy.

Gospodarze mieli więcej szans, było sporo uderzeń z dystansu, lecz brakowało precyzji w decydującym momencie. Stojący między słupkami Zagłębie Szymon Weirauch nie miał zbyt wielu okazji, by zaprezentować swoje umiejętności.

Korona Kielce - KGHM Zagłębie Lubin 2:0 (2:0)
1:0 Nono 15'
2:0 Adrian Dalmau 22'

Składy:

Korona: Xavier Dziekoński - Marcus Godinho (78' Jakub Konstantyn), Dominick Zator, Yoav Hofmeister, Marius Briceag - Jacek Podgórski, Dalibor Takac (60' Miłosz Strzeboński), Nono, Mateusz Czyżycki (70' Dawid Błanik), Martin Remacle (70' Ronaldo Deaconu) - Adrian Dalmau (60' Jiewgienij Szykawka).

Zagłębie: Szymon Weirauch - Bartłomiej Kłudka, Bartosz Kopacz, Kamil Kruk, Mateusz Grzybek - Kacper Chodyna (46' Arkadiusz Woźniak), Tomasz Makowski (86' Marek Mróz), Damian Dąbrowski, Serhij Bułeca (46' Tomasz Pieńko), Tornike Gaprindaszwili (42' Mikkel Kirkeskov) - Dawid Kurminowski (71' Juan Munoz).

Żółte kartki: Szykawka (Korona) oraz Kłudka, Kirkeskov, Woźniak (Zagłębie).
Czerwona kartka: Kłudka (31' Zagłębie, za drugą żółtą).

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).

CZYTAJ TAKŻE:
Piłkarz PSG obraził FC Barcelonę. Wyciekło nagranie
Zalewski przeszedł badania. Są nowe informacje

Źródło artykułu: WP SportoweFakty