Legia Warszawa prowadziła już w Wiedniu 3:0, w meczu rewanżowym III rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy, ale potem popełnili kilka prostych błędów w obronie i zgotowali swoim sympatykom prawdziwy horror.
Kiedy gospodarze - w 6. minucie doliczonego czasu gry - doprowadzili do stanu 3:4 wydawało się, że do rozstrzygnięcia losów tej rywalizacji będzie potrzebna dogrywka. Sprawy w swoje ręce wziął jednak Ernest Muci.
Albańczyk świetnie znalazł się w polu karnym rywali i strzałem z ok. 11 metrów posłał piłkę do siatki. To był gol na wagę awansu polskiego zespołu do IV rundy eliminacji LKE.
ZOBACZ WIDEO: Czarne miesiące PZPN. Co dalej? "Zrobiło się nieciekawie"
[b]
[/b]- To był najbardziej szalony mecz, w jakim grałem, ale wszystko zakończyło się pomyślnie. Myślę, że najważniejszy był udany początek. Do przerwy prowadziliśmy 2:0, mieliśmy pewność siebie i wiedzieliśmy, że musimy to zrobić, więc kontynuowaliśmy nasz plan. Ostatnie minuty nie wyglądały zbyt dobrze, straciliśmy bramki, lecz wykonaliśmy solidną robotę - powiedział Marc Gual w rozmowie z TVP Sport.
Sam Gual zakończył spotkanie z golem oraz asystą. Jak przyznał po meczu, coraz lepiej na boisku rozumie się w Tomasem Pekhartem.
- Wiedziałem, że Tomas Pekhart będzie w polu karnym, by wykorzystać sytuację. Widziałem go już wcześniej, był bliżej bramki, zdawałem sobie sprawę, że trzeba mu podać. Dobrze czujemy się ze sobą na boisku, również w treningach. Wiem, że Czech zawsze znajduje się w odpowiednim miejscu - dodaje Hiszpan.
W kolejnej rundzie na Legię czeka duński FC Midtjylland. - To bardzo dobry przeciwnik i poprzeczka będzie zawieszona wysoko. Cieszy mnie, że pierwszy mecz zagramy na wyjeździe - krótko skomentował trener Kosta Runjaić (więcej TUTAJ-->).
Zobacz także:
Kapitan Legii nie gryzł się w język. Odpowiedział niedowiarkom