Po trudnym, wycieńczającym meczu Raków Częstochowa pokonał na wyjeździe Aris Limassol 1:0 i wobec wygranej również na własnym boisku (2:1) awansował do IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów.
Do fazy grupowej najważniejszych klubowych rozgrywek piłkarskich w Europie został jeden krok. Teraz mistrz Polski zagra dwumecz z FC Kopenhaga.
O wtorkowym spotkaniu porozmawialiśmy z Radosławem Michalskim, który grał w fazie grupowej Ligi Mistrzów z Legią Warszawa i Widzewem Łódź. Miał też możliwość przez parę sezonów reprezentować barwy cypryjskich klubów.
ZOBACZ WIDEO: Nowa wersja Roberta Lewandowskiego? "Czekamy na eksplozję formy"
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty: Po pierwszej połowie mogliśmy mieć wątpliwości, ale w drugiej Raków zagrał znacznie lepiej i jest o krok od fazy grupowej Ligi Mistrzów.
Radosław Michalski, były reprezentant Polski, były zawodnik cypryjskich Anorthosis Famagusta i Apollonu FC, grał w fazie grupowej Ligi Mistrzów z Widzewem Łódź i Legią Warszawa, obecnie prezes pomorskiego Związku Piłki Nożnej.
Widać było, że Aris bardzo chciał od samego początku narzucić swoje tempo gry, natomiast trzeba przyznać, że Raków bardzo mądrze się bronił. Z tym bramkarzem i z tą formacją defensywną nie jest dla nich problemem grać w głębokiej obronie. Wygrywali większość pojedynków w powietrzu, nie dopuszczali do wielu sytuacji w polu karnym. Chwaliłbym głównie obronę i Fabiana Piaseckiego, który toczył nieprawdopodobną walkę z przodu i dał z siebie wszystko.
Zadziwiające było tylko to, że w jednej i drugiej drużynie zagrało po dwóch Polaków w wyjściowym składzie.
Piasecki bywa krytykowany, ale w meczu z Arisem był takim cichym bohaterem.
To mi się podoba w Rakowie, że jest paru ofensywnych zawodników na każdą pozycję. Każdy z nich da z siebie maksimum, będzie biegał do utraty sił, co akurat na Cyprze było mocno odczuwalne. Za niego wejdzie kolejny, na pewno nie gorszy zawodnik i będzie robił dokładnie to samo. Wydaje mi się, że to dobry system.
Z pana doświadczenia, pogoda na Cyprze faktycznie odgrywała aż tak dużą rolę?
Pamiętajmy, że na Cyprze tak wysoka temperatura utrzymuje się od dłuższego czasu. Jeżeli u nas trafiłby się nagle jeden taki bardziej gorący dzień, to wszystko nie zdąży się aż tak nagrzać. Do tego wilgotność powietrza. Ja przypominam sobie, że jeszcze kiedy grałem w piłkę, to podczas jednego meczu na Cyprze schudłem 5 kilogramów. Po każdym meczu nas ważyli, bo jednak jest to trochę niebezpieczne. Ciężko w ogóle dojść do siebie po takim spotkaniu, a ja miałem wtedy jeszcze dogrywkę, więc było jeszcze gorzej.
Po odejściu trenera Marka Papszuna nie było do końca jasne, jak Raków będzie funkcjonował. Dawid Szwarga był pewną niewiadomą, ale pokazuje, że zna się na robocie.
Przede wszystkim trener Papszun pracował w Rakowie kilka lat. Osiągnął z tym zespołem największe sukcesy w historii klubu i zdaję sobie sprawę, że wielu ludzi miało wątpliwości, jak to dalej będzie wyglądać. Tym bardziej, że nikt z nas nie znał aż tak dobrze trenera Szwargi. Wiedzieliśmy tylko, że był drugim trenerem w Rakowie. Okazuje się, że udźwignął ciężar. Zgadzam się z opiniami, że pozwala na trochę więcej zawodnikom i Raków gra lepiej w ofensywie. Na razie możemy go chwalić, chociaż ja zawsze powtarzam, że trenera pozna się dopiero, gdy wpadnie w kryzys, a nie jak mu idzie, więc na razie podchodźmy do tematu spokojnie.
Przekonamy się czy będzie potrafił łączyć grę w europejskich pucharach z polską ligą. Raków ma zapewnioną grę co trzy dni już do grudnia, a trener Szwarga sam powtarza na konferencjach prasowych, że wolałby mieć pełny mikrocykl przygotowań.
Tak grają wszystkie zespoły w Europie i trzeba się do tego przyzwyczaić. Okienko jest jeszcze otwarte i wydaje mi się, że Raków będzie myślał jeszcze o jakichś transferach. Kadra jest niezła, natomiast żeby myśleć o grze na wszystkich frontach, to ciężko będzie tym jednym składem.
W IV rundzie eliminacji Raków zagra z FC Kopenhaga. Pamiętamy, gdy Widzew wchodził do fazy grupowej w sezonie 1996/17, to też rywalizował z Duńczykami, choć wtedy było to Broendby. Historia może się powtórzyć.
Jasne, choć to zupełnie inne lata, inne drużyny. Kopenhaga jest bardzo trudnym przeciwnikiem, ale patrząc na dotychczasową drogę Rakowa, to nie wiem czy można było wymarzyć sobie łatwiejszą. Widzimy jak Raków radzi sobie w pucharach i twierdzę, że Duńczycy zdecydowanie są w zasięgu. Natomiast powtórzę się, przy tej kadrze będzie ciężko zagrać dobrze w fazie grupowej i jednocześnie walczyć o obronę mistrzostwa. To będzie prawdziwy sprawdzian, bo na razie Raków mierzył się z europejskimi średniakami.
Napastnik klasy europejskiej potrzebny od zaraz?
Zdecydowanie. Może jeszcze w meczach z Kopenhagą nie będzie to tak widoczne, ale w grupie na pewno. Przede wszystkim brakuje szybkości w ofensywie, a Raków raczej będzie grał z kontry. Potrzebni są szybsi napastnicy. Piasecki i Zwoliński są na dobrym poziomie, natomiast nie są to zawodnicy, na których można oprzeć ciężar zdobywania bramek w fazie grupowej.
Jak pan ocenia szanse Legii i Lecha w czwartkowych meczach? O Pogoni przez grzeczność nie wspomnę.
Wiadomo, temat Pogoni jest zamknięty, nie ma co się oszukiwać. Można jedynie powalczyć o zwycięstwo w rewanżu i punkty do rankingu, co i tak nie będzie proste. Lech jest zespołem mocniejszym od Spartaka i spodziewam się, że powinien dać radę. Z kolei Legia musi być bardziej skuteczna w rewanżu. W pierwszym meczu miała dużo sytuacji, a w europejskich pucharach trzeba je wykorzystywać. Tu nie ma miejsca na pomyłki. Przed Legią trudne zadanie, ale ja bym jeszcze jej nie skreślał.
rozmawiał Tomasz Galiński, WP SportoweFakty
CZYTAJ TAKŻE:
Raków na ustach całej Europy. Jest reakcja Papszuna
Na konferencji leciały iskry. Szwarga odgryzł się trenerowi Arisu Limassol