Po pierwszym meczu Raków Częstochowa miał skromną zaliczkę, bo wygrał tylko jednym golem (3:2). Jak się jednak okazało, to wystarczyło. Po bardzo dobrej grze w rewanżu z Karabachem (1:1) to właśnie mistrz Polski awansował do trzeciej rundy Ligi Mistrzów, gdzie jego rywalem będzie cypryjski Aris Limassol.
Awans jest tym cenniejszy, że Karabach był zmorą polskich drużyn w ostatnich latach, pokonując wyraźnie zarówno Legię, jak i Lecha. Raków nie dał się jednak oponentowi z Azerbejdżanu i wyeliminował go z walki o Ligę Mistrzów.
A o tym sukcesie rozmawialiśmy na gorąco z Wojciechem Cyganem, byłym prezesem i jednym z najważniejszych działaczy Rakowa. Szef Rady Nadzorczej Rakowa połączył się z nami sekundy po tym, jak pogratulował piłkarzom mistrza Polski awansu do trzeciej rundy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ma "młotek" w nodze! Tak strzela syn Zinedine'a Zidane'a
Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty: Jakie emocje targały panem w trakcie meczu? Bo mam wrażenie, że wszyscy spodziewaliśmy się jeszcze cięższego boju.
Wojciech Cygan, były prezes, obecnie przewodniczący Rady Nadzorczej Rakowa: Rozmawiamy raptem kilkanaście minut po ostatnim gwizdku, więc emocje jeszcze we mnie buzują. Ciężko mi w tym momencie ubrać to wszystko w ładne słowa, ale faktem jest, że zagraliśmy po prostu bardzo dobre spotkanie. To nie jest tak, że awans wywalczyliśmy szczęśliwie, na jakimś farcie, że to cud jakiś. No nie. W dwumeczu Raków był po prostu lepszy.
Właśnie dlatego powiedziałem, że chyba spodziewano się jeszcze cięższej przeprawy.
Może i tak, ale z drugiej strony w drugiej połowie rywale jednak wykonali sporo wrzutek w nasze pole karne i ciężko się było wtedy nie denerwować. Gdzieś tam mimo wszystko przed oczami stawał mi mecz ze Slavią, gdzie straciliśmy bramkę w samej końcówce. Nie było więc tak, że ten mecz człowiek oglądał spokojnie. O nie! Natomiast jeszcze raz: w naszym awansie nie ma przypadku. I to bardzo cieszy.
Można powiedzieć, że to najważniejsza wygrana w historii Rakowa?
Dziś zremisowaliśmy, ale jeśli chodzi panu o dwumecz, to tak. To historyczny moment! Dwa razy byliśmy bliscy fazy grupowej pucharów, ale bez powodzenia. A teraz zapewniliśmy sobie co najmniej fazę grupową Ligi Konferencji. A to oznacza wyjątkowy moment w historii klubu. Oczywiście, nie chcę go porównywać ze zdobyciem Pucharu Polski czy mistrzostwa. Nie ma sensu wkładać tego na wagę i patrzeć, co więcej waży. Jedno cieszy niezmiernie, a drugie… też!
Wiadomo, że wygrywa drużyna, ale ma pan nieoczywistego bohatera tego meczu? Bo ja mam.
Nie chciałbym nikogo wyróżniać, naszą siłą zawsze była drużyna, zespołowość. Natomiast na pewno bardzo ucieszył świetny występ Berggrena.
Właśnie jego miałem na myśli.
Wspaniała była też postawa Kovacevicia, cudowny gol Franka Tudora. Ale jeszcze raz: dziś nie wygrał ten czy inny piłkarz. Dziś wygrał Raków.
Prawdą jest też to, że nie zaniedbaliście niczego przy okazji tego wyjazdu. Wylot już w poniedziałek, czyli dwa dni przed meczem, własny kucharz itd.
To prawda. Zebraliśmy po prostu doświadczenia, przecież mieliśmy już na koncie dalekie eskapady, jak choćby ta do Kazania. Tu każdy wykonał swoją robotę. Od sztabu, przez piłkarzy aż po działaczy. I teraz wszyscy możemy się cieszyć.
W trzeciej rundzie traficie na cypryjski Aris Limassol. Nie jest to rywal nie do przejścia.
Nie jest. Z całym szacunkiem dla nich, ale nie są poza naszym zasięgiem. Oczywiście, ich rezultat w dwumeczu z Bate Borysów robi wrażenie (Cypryjczycy wygrali u siebie 6:2, a na wyjeździe 5:3 - przyp. red), ale znów: Raków też już pokazał się w pucharach z dobrej strony.
Pewnie powie pan, że nie pora na to, że nie czas na takie pytania, ale podobno wciąż szukacie napastnika. Jak wygląda sprawa ewentualnych transferów?
To jest tak, że nie można dokładać piłkarzy w nieskończoność. Lista zgłoszeń do rozgrywek europejskich pucharów jest ograniczona. Żeby kogoś dopisać, trzeba by kogoś skreślić. Ale niczego nie przesądzam. Jeśli nasz dział skautingu uzna, że jest piłkarz, o którego warto się postarać, to zareagujemy. Powiem tak: nie zamykamy sobie furtki do kolejnych ruchów, ale chcę też podkreślić, że gdyby już nikt do nas nie dołączył, to też mamy bardzo mocną drużynę.
Macie już zapewniony udział w fazie grupowej Ligi Konferencji. Czyli plan minimum wykonany.
Tak, ale nie chcemy się na tym zatrzymywać. Bardzo szanuję Ligę Konferencji i Ligę Europy, ale nam marzy się Liga Mistrzów. W tym sensie, że dopóki możemy, to chcemy o nią powalczyć. I dla Rakowa, i dla polskiego futbolu.
Rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty
Raków wyciągnął wnioski z porażki Lecha
Były selekcjoner docenił klasę Rakowa