To był bardzo ciekawy i wyrównany sparing. Choć sparing tylko z nazwy, bo tu absolutnie nie było mowy o zwykłej grze towarzyskiej. Mecz Liverpoolu z Bayernem Monachium rozegrane zostało na pięknym Stadionie Narodowym w Singapurze i licznie zgromadzeni na trybunach kibice nie mieli prawa narzekać.
Zresztą, niektórzy z nich jeszcze dobrze nie usiedli na swoich miejscach, a Liverpool już prowadził. Po świetnej klepce z Diogo Jotą na czystą pozycję wyszedł Cody Gakpo i pokonał Yanna Sommera strzałem przy bliższym słupku. "The Reds" mieli w początkowych minutach dużą przewagę.
I po niespełna pół godzinie podwyższyli prowadzenie. Andrew Robertson precyzyjnie dograł z rzutu rożnego w okolice piątego metra, a tam Virgil van Dijk uwolnił się spod krycia, miał mnóstwo swobody i głową skierował piłkę do siatki. Później do głosu doszli rywale i to do nich należało ostatnie słowo. A nawet więcej niż jedno.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za "kot"! Fantastyczne parady bramkarza
Bayern potrzebował trochę czasu, żeby się otrząsnąć, choć jeszcze przy wyniku 1:0 fantastyczną okazję po rzucie rożnym miał Benjamin Pavard, ale dwukrotnie koszmarnie spudłował z pięciu metrów. Najpierw strzelił w słupek, a po chwili minimalnie nad poprzeczką. Trener Thomas Tuchel tylko złapał się za głowę. Nie upłynęło dużo czasu, a Bayern złapał kontakt. Nowo pozyskany Kim Min-jae popisał się dobrym prostopadłym podaniem, gdy Serge Gnabry trafił na 2:1. W tej sytuacji brutalnie ograny w polu karnym został Joel Matip.
A jeszcze przed końcem pierwszej połowy Bayern wyrównał po kolejnym szybkim ataku. Gnabry tym razem wcielił się w rolę asystenta, przytomnie podał piłkę w polu karnym do Leroya Sane, a ten dopełnił formalności.
Uśmiech Juergena Kloppa był mniejszy z minuty na minutę, a po gwizdku kończącym pierwszą połowę mógł nawet przerodzić się w grymas na twarzy. Wszystko dlatego, że Alexis Mac Allister usiadł na murawie i sygnalizował kontuzję. Dopiero po kilkudziesięciu sekundach udał się do szatni w asyście klubowych lekarzy. I na drugą połowę mistrz świata z reprezentacją Argentyny już nie wyszedł.
Po przerwie uśmiech na twarzy niemieckiego szkoleniowca wrócił, choć tylko na moment. W 66. minucie Luis Diaz rozpoczął kontrę, ruszył w pole karne i w pięknym stylu opanował piłkę po podaniu Mohameda Salaha, gubiąc obrońcę. A potem już tylko wymierzył wyrok. Nie udało się jednak utrzymać tego wyniku do końcowego gwizdka, bo po jednym ze stałych fragmentów gry Alisson odbił piłkę przed siebie, a z prezentu skorzystał Josip Stanisić, a w doliczonym czasie absolutnie fantastyczny strzał z osiemnastu metrów oddał Frans Kratzig, trafiając idealnie przy słupku.
Liverpool FC - Bayern Monachium 3:4 (2:2)
1:0 Cody Gakpo 2'
2:0 Virgil van Dijk 28'
2:1 Serge Gnabry 33'
2:2 Leroy Sane 42'
3:2 Luis Diaz 66'
3:3 Josip Stanisić 80'
3:4 Frans Kratzig 90+1'
Składy:
Liverpool: Alisson - Trent Alexander-Arnold (61' Joe Gomez), Joel Matip (46' Ibrahima Konate), Virgil van Dijk (75' Jarell Quansah), Andrew Robertson (61' Kostas Tsimikas) - Alexis Mac Allister (46' Darwin Nunez), Dominik Szoboszlai (76' James McConnell), Curtis Jones (76' Bobby Clark) - Mohamed Salah (76' Ben Doak), Cody Gakpo (61' Harvey Elliott), Diogo Jota (46' Luis Diaz).
Bayern: Yann Sommer (46' Sven Ulreich) - Benjamin Pavard (61' Noussair Mazraoui), Dayot Upamecano (61' Frans Kratzig), Kim Min-jae (46' Matthijs de Ligt), Alphonso Davies (61' Josip Stanisić) - Leroy Sane (46' Kingsley Coman), Joshua Kimmich (69' Aleksandar Pavlović), Konrad Laimer (61' Leon Goretzka), Jamal Musiala (61' Arijon Ibrahimović), Serge Gnabry (61' Ryan Gravenberch) - Mathys Tel (69' Bouna Sarr).
Żółte kartki: Gakpo, Alexander-Arnold (Liverpool).
CZYTAJ TAKŻE:
Makabra! Marcelo złamał nogę rywalowi [WIDEO]
Talent odchodzi z ŁKS-u. Został zaprezentowany w nowym klubie