Od momentu odejścia Roberta Lewandowskiego działacze Bayernu Monachium poszukują nowego napastnika, który będzie liderem zespołu. Miał nim być Sadio Mane, ale dla Senegalczyka nie ma już miejsca w stolicy Bawarii. Teraz władze Bayernu robią wszystko, by ściągnąć Harry'ego Kane'a.
Saga transferowa związana z przenosinami Anglika do Niemiec ciągnie się już od kilku tygodni. W Bayernie są niemal pewni, że wszystko zakończy się transferem. Niemal, bo ziarno niepewności zasiały wypowiedzi Ulego Hoenessa, które wywołały niepokój w gabinetach Bayernu.
Jak informują niemieckie media, dyrektor generalny Jan-Christian Dreesen starał się ugasić pożar i zadzwonił do właściciela Tottenham Hotspur, Daniela Levy'ego.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jak tego nie strzelił?! Koszmarny kiks przed pustą bramką
- Bayern ma nadzieję, że do końca miesiąca uda mu się pozyskać Kane'a. Hoeness rozmawiał z mediami i potwierdził, że wszyscy w klubie rozmawiają z Kane'em. Dodał, że ten dał słowo i jeśli go dotrzyma, to zagra w Bayernie - mówi portalowi caughtoffside.com dziennikarz Christian Falk.
Według jego wiedzy, "wszyscy w Bayernie boją się, że Levy jest zły z powodu tych komentarzy, ponieważ teraz wiadomo oficjalnie, że rozmawiają z piłkarzem". Dlatego dyrektor generalny próbował uspokoić sytuacje i przeprosić za komentarze Hoenessa.
- Najważniejsze jest to, że potwierdzono, że Kane zrobi wszystko, aby przejść do Bayernu. Być może zrobił to, żeby przyspieszyć transakcje, ale może to dużo kosztować monachijczyków. Nikt w klubie nie jest tym zachwycony - dodał Falk.
To, gdzie trafi Kane, będzie jasne w ciągu kilku najbliższych tygodni.
Czytaj także:
"Nie wolno było go skreślać". Co za słowa o karierze Błaszczykowskiego
Potężny skandal z udziałem legendy. "Jego dni mogą być policzone"