Początek dla ŁKS-u
Pierwsze 20 minut sobotnich zawodów należało do gości z Łodzi, którzy od początku ruszyli do ataku. Gospodarze wyglądali ospale i nie potrafili poradzić sobie z dobrze grającymi "Rycerzami Wiosny". Pech Stalówki zaczął się od 12. minuty. Najpierw jeszcze skutecznie Tomasz Wietecha wybronił strzał Łukasza Gikiewicza. Po tym kolejny raz górą byli Stalowcy po uderzeniu Rafała Kujawy. Trzeci strzał okazał się już skuteczny. Dośrodkowanie z kornera celnym strzałem zakończył Damian Nawrocik. - Pierwszy gol, to dośrodkowanie z rogu, piłka kozłuje przed moim zawodnikiem, wpada w gąszcz nóg i wszyscy zawodnicy Stali są zaskoczeni, co wykorzystuje gracz ŁKS-u i pakuje piłkę do pustej bramki - grzmiał na konferencji prasowej po sobotnim spotkaniu opiekun Stalówki, Janusz Białek.
Przebudzenie Stali
Wydawało się, że ŁKS pójdzie za ciosem i kwestią czasu będą kolejne gole. Stało się jednak zupełnie inaczej. Na 35 metrze od bramki łodzian piłkę ustawił Paweł Wasilewski. Mocno i po ziemi bita piłka przez napastnika Stali wpadła do siatki obok bezradnego Bogusława Wyparły. W tym momencie nadzieje kibiców Stalówki odżyły. 4 minuty potem mogło być 2:1, lecz tym razem Wyparło w świetnym stylu wybronił strzał Cezarego Czpaka. Odpowiedź ŁKS-u była natychmiastowa. Tym razem jednak górą okazał się golkiper Stali, który wybronił sytuację sam na sam z Adrianem Świątkiem. Stal w tej części gry przeważała, chociaż ŁKS również groźnie atakował. W 36. minucie przypadek uratował gospodarzy od utraty gola. Uderzenie jednego z gości odbiło się od Bartłomieja Piszczka i wyszło na rzut rożny.
Świetne piętnaście minut
Druga odsłona tego pojedynku rozpoczęła się niemrawo. Przez początkowe 10-12 minut nie działo się praktycznie nic. Dopiero od 57. minuty zrobiło się ciekawie. W tej minucie drugiego gola zdobyli łodzianie. Piłkę przed polem karnym przyjął Świątek i mimo asysty obrońcy uderzył na bramkę. Piłka wpadła do siatki mimo interwencji Wietechy. Na odpowiedź Stali trzeba było poczekać tylko 9 minut. Z prawej strony z rzutu wolnego dośrodkował Krzysztof Trela, a w polu karnym najprzytomniej zachował się Krystian Lebioda, który z trzech metrów wpakował piłkę do siatki. Do ataku ruszył ŁKS i w 72. minucie zdobył trzecią bramkę. Po nieudanej pułapce ofsajdowej w sytuacji sam na sam znalazł się Gikiewicz i zdobył trzeciego gola. To trafienie podcięło skrzydła Stali, która do końca meczu nie potrafiło już skutecznie zagrozić bramce Bogusława Wyparły.
Stal Stalowa Wola - ŁKS Łódź 2:3 (1:1)
0:1 - Nawrocik 13'
1:1 - Wasilewski 23'
1:2 - Świątek 57'
2:2 - Lebioda 66'
2:3 - Gikiewicz 72'
Składy:
Stal Stalowa Wola: Wietecha - Piszczek, Drozd, Maciorowski, Lebioda, Szymiczek, Czpak, Migalewski, Trela (83' Myszka), Wasilewski, Salami (46' Mychalczuk).
ŁKS Łódź: Wyparło - Hajto, Nawrocik (74' Mowlik), Adamski, Mączyński (82' Gieraga), Łakomy, Świątek (80' Wolański), Sierant, Woźniczka, Kujawa, Gikiewicz.
Żółte kartki: Trela (Stal) oraz Łakomy (ŁKS).
Sędzia: Piotr Wasielewski (Kalisz).
Widzów: 2000 (w tym ok 110 z Łodzi).