Polacy płakali, a Michniewicz... świętował. Nie chodzi o mecz

PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Piotr Zieliński / małe zdjęcie: Czesław Michniewicz z żoną
PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Piotr Zieliński / małe zdjęcie: Czesław Michniewicz z żoną

We wtorek reprezentacja Polski w kompromitującym stylu przegrała z Mołdawią 2:3 i to pomimo tego, że do przerwy prowadziła 2:0. Był to też ważny dzień w życiu Czesława Michniewicza. Były selekcjoner miał powody do świętowania.

Biało-Czerwoni byli zdecydowanym faworytem do zwycięstwa w meczu eliminacji Euro 2024 w Kiszyniowie. Eksperci przed spotkaniem wskazywali, że jedyną zagadką są rozmiary zwycięstwa reprezentacji Polski. Nasza kadra po pierwszej połowie spisywała się na miarę oczekiwań, prowadziła 2:0 i nic nie wskazywało na to, że straci punkty.

A jednak. Po kompromitujących błędach w obronie reprezentacja Mołdawii strzeliła Polakom trzy gole i odniosła zwycięstwo. To jeden z największych sukcesów w historii mołdawskiej piłki. Kibice byli wściekli. Część z nich już zaczęła tęsknić za Czesławem Michniewiczem.

Były selekcjoner Biało-Czerwonych we wtorek miał powody do świętowania. O wszystkim napisał w InstaStories. Ci, którzy spodziewali się krytyki kadry prowadzonej przez Fernando Santosa mogą czuć się jednak rozczarowani. Michniewicz świętował bowiem 25. rocznicę ślubu. Z tej okazji zamieścił zdjęcie z ukochaną żoną.

ZOBACZ WIDEO: Ależ przymierzyła. Gol stadiony świata

"25 lat razem" - napisał Michniewicz, który z małżonką poszedł na kolację do restauracji Biały Królik w Gdyni.

Głos na ten temat zabrał też syn byłego selekcjonera, Mateusz Michniewicz. "Wy pytacie czy ojciec się cieszy, bo jakieś zdjęcie na Instagram wstawił. Dzisiaj z mamą mieli 25 rocznice ślubu, wiec ciężko powiedzieć czy się cieszy, czy jednak nie" - zażartował.

Czesław Michniewicz w nowym sezonie będzie pracował w Arabii Saudyjskiej, gdzie poprowadzi Abha Club.

Czytaj także:
Kryminał, zbrodnia i kompromitacja! Jak oni mogli to zrobić?!
Lewandowski po porażce w Mołdawii. "Niewiarygodne, co się z nami stało"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty