Mladenović kontaktował się z graczami Rakowa. "Nie szukam żadnego alibi"

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Filip Mladenović (w środku)
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Filip Mladenović (w środku)

Po finale Fortuna Pucharu Polski Filip Mladenović chciał osobiście przeprosić zawodników Rakowa Częstochowa. Defensor Legii Warszawa zabrał głos przed kamerą Canal+ Sport. - Naprawdę, nie jestem dumny z tego zachowania - podkreślił.

Zachowanie Filipa Mladenovicia po finale Fortuna Pucharu Polski wzbudziło ogromne kontrowersje. Gdy pozostali gracze Legii Warszawa pobiegli świętować zwycięstwo wraz z kibicami, reprezentant Serbii uderzył w twarz trzech zawodników Rakowa Częstochowa.

31-latek musiał liczyć się z konsekwencjami. Komisja Dyscyplinarna PZPN nałożyła na niego trzymiesięczną dyskwalifikację. Dodatkowo piłkarz Legii musi zapłacić grzywnę w wysokości 120 tys. zł.

Mladenović wrócił do tej sytuacji w rozmowie z dziennikarzem Canal+ Sport. Serb ponownie zwrócił się do graczy Rakowa.

- Ja tylko mogę teraz tak publicznie przed wami wszystkimi przeprosić. Nie tylko zawodników Rakowa, cały klub z trenerem. Osobiście już to zrobiłem i naprawdę mi przykro. Niestety, takie rzeczy się zdarzają - nie powinny i nie będą w przyszłości - zapewnił.

ZOBACZ WIDEO: Zaskakujące informacje ws. trenera Legii. Odejdzie?

Doświadczony zawodnik ujawnił, że zostawił wiadomości podopiecznym Marka Papszuna. Mladenović został zignorowany przez piłkarzy Rakowa.

- Przepraszam też całą Legię i kibiców. Naprawdę, nie jestem dumny z tego zachowania. Nie szukam żadnego alibi. Sportowcy mogą trochę mnie zrozumieć. Napisałem do nich osobiście wiadomości, że przepraszam bardzo i przykro mi. Nie było do tej pory odpowiedzi, ale też mogę to zrozumieć. Mam nadzieję, że w przyszłości pogadamy, pewnie nie będziemy tego dobrze wspominać - kontynuował.

Czytaj więcej:
Wielki gest Lukasa Podolskiego. Zrobi to dla kibiców z Gliwic
Morawiecki obiecał 40 mln zł na remont stadionu Rakowa. Jest reakcja władz miasta

Źródło artykułu: WP SportoweFakty