Na koniec marca tego roku swoją premierę miał film dokumentalny o najlepszym polskim piłkarzu - "Lewandowski Nieznany". W realizacji pojawiły się wypowiedzi byłych piłkarzy i trenerów, którzy współpracowali w czasie kariery z Robertem Lewandowskim.
W dokumencie widać m.in. Xaviego, Juergena Kloppa, Thierry'ego Henry'ego czy Zbigniewa Bońka. Okazuje się jednak, że nie wszyscy, których odwiedzili twórcy filmu, ostatecznie się w nim pojawili.
W "Kanale Sportowym" Łukasz Piszczek zdradził, że kamery zawitały też do jego rodzinnych stron. - Byli panowie u mnie w Goczałkowicach, gdzie, podobnie jak Henry, siedziałem na boisku, odpowiadałem na pytania, ale widocznie nie było miejsca - tyle minut filmu, żeby włożyć jeszcze moją osobę - przyznał były zawodnik, który z Lewandowskim grał w Borussii Dortmund i reprezentacji Polski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zaryzykował i się udało! Cudowny gol w Niemczech
Okazuje się, że nie tylko przy Piszczku była taka sytuacja. - Pini Zahavi został wycięty z filmu o Lewym niczym Piszczek. Nagrania już były, a to nie weszło - mówił w "Kanale Sportowym" jeden z jego współzałożycieli, Michał Pol.
Do dyskusji włączył się też Mateusz Borek. - Ciekawy jestem, ile osób nie weszło do filmu z nagranych. Rozmawialiśmy z Piszczkiem. Przyjechała ekipa, nakręciła go jak Kloppa i nic nie weszło. Pini był nagrany, a do filmu też nie wszedł. Być może twórcy filmu nie chcieli, by jeden agent wszedł skoro nie ma drugiego agenta, który był z tym zawodnikiem związany przez 10 lat i go transferował do kolejnych klubów - dodał Borek, nawiązując oczywiście do Cezarego Kucharskiego, z którym obecnie "Lewy" toczy spór w sądzie.
Czytaj też:
-> Sąd zadecydował. Kucharski odzyska pół miliona złotych
-> Najlepszy skład na świecie? Potężna porażka Lewandowskiego