"Splunęli na mnie". Pasażer samolotu ostro o aferze z polskimi sędziami

Getty Images /  NESImages/DeFodi Images / Na zdjęciu: Paweł Raczkowski
Getty Images / NESImages/DeFodi Images / Na zdjęciu: Paweł Raczkowski

Ciąg dalszy afery z polskimi sędziami w Grecji. - Ruszyli na nas, zaczęli na nas przeklinać, chcieliśmy tego uniknąć. Śledzili nas, splunęli na mnie, grozili, że mnie zabiją - mówi pasażer lotu o polskich arbitrach.

Afera z polskimi sędziami w Grecji zatacza coraz szersze kręgi. Paweł Raczkowski wraz z kolegami mieli sędziować niedzielny hit ligi greckiej AEK Ateny - Aris Saloniki. Jednak ostatecznie tak się nie stało.

Wszystko przez skandal w samolocie z jednym z kibiców. Polscy sędziowie zostali oskarżeni o nadużywanie alkoholu oraz wszczynanie awantur. Swoją wersję polski arbiter przedstawił w mediach.

- Kiedy wylądowaliśmy w Atenach, jakiś facet podszedł do nas i krzyknął, że jestem "cholerną skorumpowaną świnią" i że na pewno nie będę gwizdał w jutrzejszym meczu - powiedział Raczkowski dla portalu SDNA. Szerzej o słowach sędziego pisaliśmy TUTAJ.

ZOBACZ WIDEO: Idą zmiany. "Santos nie będzie chciał się cofnąć"

Jednak teraz druga strona kontratakuje. Jeden z pasażerów, którzy pokłócili się z polskimi sędziami, udzielił wywiadu greckim mediom. Nie ujawnił jednak swojej tożsamości. Mężczyzna podróżował wraz ze swoim ojcem do Grecji na Święta Wielkanocne.

Zdradził, że zwrócił on uwagę sędziom, którzy jego zdaniem, mieli być pod wpływem alkoholu.

- Zwróciłem im uwagę i powiedziałem: Nie jest wam wstyd, sędziom, którzy przyjeżdżają do Grecji, być pijanymi, wypiliście tyle wódki, jak wyjdziecie na boisko. Ruszyli na nas, zaczęli na nas przeklinać, chcieliśmy tego uniknąć. Śledzili nas, splunęli na mnie, grozili, że mnie zabiją - powiedział mężczyzna w rozmowie z radiem Libero. Jego słowa cytuje również portal aek365.org.

Mężczyzna wyjawił także, że groźby miały paść również w stronę jego rodziny.

- Mówili, że nas zabiją i mnie opluł. Więc złapałem go za kurtkę, zaciągnąłem go do ochrony i poprosiłem o wezwanie policji. W tym samym czasie asystent popchnął mnie od tyłu. To nagrało się na kamery - powiedział.

Zarówno jedna, jak i druga strona nie zdecydowały się złożyć w tamtym momencie oficjalnego doniesienia na policję. - Jeśli popatrzyło się jednak w jego oczy, to było widać, że jest pijany - dodał. Raczkowski twierdzi, że poddał się badaniu alkomatem i otrzymał wynik 0,0.

Czytaj więcej:
Robi się ciekawie w PKO Ekstraklasie. Raków złapał zadyszkę?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty