Nie takiego wyniku spodziewali się fani FC Barcelona. Zespół ten wygrał w pierwszym spotkaniu na Santiago Bernabeu z Realem Madryt 1:0 i był faworytem w walce o awans do finału Pucharu Króla. W pierwszej połowie Barca przeważała, ale nie potrafiła tego udokumentować golem. Za to Real w doliczonym czasie gry po kontrataku wyszedł na prowadzenie po trafieniu Viniciusa Juniora.
Jak się później okazało, był to kluczowy moment meczu. W drugiej połowie dominował już Real, a hat-tricka skompletował Karim Benzema. Robert Lewandowski dla Francuza był tylko tłem. Podczas konferencji prasowej trener Xavi został zapytany o niedawne słowa podsumowujące tych dwóch zawodników.
- Benzema strzelił hat-tricka, a Lewandowski znów sprawiał wrażenie, że jest sam. Czy uważasz, że on cierpi w systemie z czterema pomicnikami?" - zapytał dziennikarz ESPN Jordi Blanco.
ZOBACZ WIDEO: Idą zmiany. "Santos nie będzie chciał się cofnąć"
- Nie będziemy teraz wszystkiego wywracać. Lewandowski ma w tym sezonie najwięcej goli. Strzelał je w systemie z czterema pomocnikami. Jest spokojny. Myślimy o La Liga, a to są dużo ważniejsze rozgrywki niż Puchar Króla - odpowiedział Xavi.
Dziennikarze zapytali też o odczucia po wysokiej porażce. - Przesłanie jest takie, że przegraliśmy 0:4, ale wygraliśmy w La Liga i Superpucharze. Jestem dumny z zawodników. Widzieliśmy niewdzięczność futbolu. Można dominować przez wiele minut, ale to rywal zdobywa bramkę - dodał Xavi.
- O wyniku decydowały detale, które powinniśmy kontrolować. Pierwszy gol padł po kontrze, drugi po przegranym pojedynku. Sergi nie mógł faulować Modricia, bo miał żółtą kartkę. Trzeci gol z karnego to pech. Real nie wybacza. Mają wielki zespół. Byliśmy podekscytowani pucharem, ale graliśmy ze zdobywcą Ligi Mistrzów. Szkoda - dodał Xavi.
Trener Barcelony żałuje, że w pierwszej połowie jego zespół nie trafił do siatki rywali. - Jeśli nie zabijasz Realu, on zabija ciebie. Real nie musi dominować, ale wykorzystuje swoje momenty. W drugiej połowie rywal był lepszy - zakończył Xavi.
Czytaj także:
Blamaż Barcelony. Dostało się "Lewemu"
PZPN komentuje sytuację Bartosza Salamona