W ramach 22. kolejki PKO Ekstraklasy Wisła Płock walczyła o punkty z Pogonią Szczecin przed własną publicznością. Przyjezdni mogli objąć prowadzenie na początku drugiej połowy, gdy arbiter przyznał im rzut karny.
Do strzału został wyznaczony Sebastian Kowalczyk. Po uderzeniu pomocnika "Portowców" piłka odbiła się jeszcze od jego nogi postawnej i wylądowała w siatce. Krzysztof Kamiński nie mógł w tej sytuacji zrobić zbyt wiele.
Jak się okazało, radość podopiecznych Jensa Gustafssona była przedwczesna. Bramkarz Wisły mógł odetchnąć z ulgą, bo przepisy jasno stanowią, że Piotr Lasyk nie mógł uznać gola strzelonego przez Kowalczyka.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dla takich akcji przychodzi się na stadion
Przed podjęciem decyzji arbiter z Bytomia skonsultował się z asystentami VAR. - Nawet lot piłki taki nienaturalny pokazuje, że noga postawna troszkę przesunęła się do przodu - zauważył komentator stacji Canal+ Sport, Michał Żewłakow.
Kowalczyk zmarnował dogodną sytuację z 11 metrów, ale w doliczonym czasie gry Wahan Biczachczjan dał prowadzenie Pogoni. W niedzielę szczecinianie wygrali 1:0 na terenie Wisły, dzięki czemu zajmują piąte miejsce w ligowej tabeli.
Czytaj także:
Legia Warszawa szykuje ciekawy transfer. Chce obrońcę z Francji
Debiut niczym marzenie. Górnik skorzystał z prezentu