Działo się sporo do ostatnich minut zimowego okna transferowego. FC Barcelona sprzedała do Sportingu Hectora Bellerina, a na jego miejsce chciała sprowadzić Juliana Araujo z Los Angeles Galaxy.
Pierwsza propozycja została odrzucona przez klub z zachodniego wybrzeża USA, natomiast druga okazała się satysfakcjonująca. Galaxy miało otrzymać dwa miliony euro i bonusy, a Julian Araujo w zasadzie był już spakowany, by lecieć do Barcelony. Miał być w zespole rezerw, ale z jednoczesną możliwością awansu do "jedynki".
Problem polegał na tym, że Barcelona negocjowała zbyt długo i ostatecznie nie zdążyła dopełnić wszystkich formalności przed północą, gdy zamknęło się okno transferowe.
Mimo to w obu klubach zachowywano spokój. Panował ogólny optymizm, że uda się doprowadzić sprawę do końca i że Julian Araujo jeszcze tej zimy przeniesie się do Hiszpanii. Wszystko zależało jednak od FIFA.
ZOBACZ WIDEO: Milioner zachwycił się Łodzią. "Ktoś musi powiedzieć, że Polska nie jest dzikim krajem"
Dyrektor sportowy Barcelony Mateu Alemany miał nadzieję, że FIFA da zielone światło na przeprowadzenie transferu. Przekonywał, że 18-sekundowe spóźnienie z wysłaniem dokumentów wzięło się z awarii komputera.
Według dziennikarzy "Mundo Deportivo" FIFA była jednak nieugięta i uznała, że transfer nie został przeprowadzony zgodnie z obowiązującymi przepisami, w związku z czym nie może go zatwierdzić.
To oznacza, że Araujo przynajmniej do lata pozostanie w Los Angeles. Niewykluczone, że Barcelona wróci do niego latem, co byłoby już trzecią próbą pozyskania meksykańskiego obrońcy.
CZYTAJ TAKŻE:
Kolejny finał europejskich pucharów w Polsce? Taki plan ma PZPN i rząd
Burza śnieżna w Płocku. Stadion Wisły zasypany, na mecz z Wartą Poznań nie było szans (foto)