W lipcu 2022 roku Sebastien Haller zamienił holenderski Ajax Amsterdam na Borussię Dortmund. Niemiecki klub zapłacił za 28-latka 31 milionów euro. Iworyjczyk nie doczekał się jednak debiutu w nowych barwach aż do stycznia.
Jeszcze w lipcu bowiem Haller poznał diagnozę swojej choroby. U napastnika wykryto nowotwór jądra, z którym od tamtego momentu rozpoczął walkę. Na początku stycznia wrócił do treningów z całym zespołem, a potem zadebiutował w meczu towarzyskim, strzelając hat-tricka. Na otwarcie drugiej rundy Bundesligi wszedł na murawę w drugiej połowie.
Po spotkaniu spotkał się z dziennikarzem "L'Equipe". - To były silne emocje. Miałem to w zasięgu wzroku od pierwszego dnia, aby pokazać swoją jakość, wiedząc, że za tym była walka. Zwiększyło to moje pragnienie. Wszyscy na to czekaliśmy. Jedyną rzeczą, która obniżyła intensywność emocji, był wynik, bo jestem przede wszystkim zawodnikiem i wszedłem przy 2:2 - opisuje Haller.
ZOBACZ WIDEO: To będzie coś nowego. Fernando Santos zaskoczył
Nie mogło także zabraknąć tematu walki z nowotworem, który dla napastnika jest bardzo poruszający. - Chcesz pokazać, że wszystko jest w porządku, ale jest ten wyraz współczucia, który mówi ci, że jesteś chory. Właściwie to jest w porządku, nie martw się! [śmiech] To nie jest wredne, ludzie chcą być współczujący i rozumiem to, ponieważ chcą o tym rozmawiać. Nieczęsto zdarza się, aby piłkarz chorował na raka - rozpoczął.
- Powiedziałem sobie: po co się bać? Jeśli coś ma się stać, to się stanie. Jeśli masz nad tym jakąś kontrolę, to możesz czuć pewien niepokój, jakiś strach, ale w tym przypadku - nie pozostało mi nic innego, jak zaufać lekarzom, którzy byli dla mnie wyjątkowi. Musiałem dalej być silny psychicznie, mieć wokół siebie odpowiednich ludzi i wmawiać sobie, że z takim nastawieniem przez to przejdę - dodał Haller.
Czytaj także:
Największa trauma Roberta Lewandowskiego. "To wciąż boli"
Absurd na MŚ. Szef FIFA wystawił Katarowi laurkę