Real Madryt do drugiej części hiszpańskiej La Liga podchodzi z minimalną dwupunktową stratą do FC Barcelony. Ostatnim razem, gdy "Los Blancos" mieli taką różnicę na minus po dłuższej przerwie, wygrali ligę z pięciopunktową przewagą nad wspomnianą FC Barceloną.
Wówczas przerwa była zdecydowanie dłuższa i spowodowana zupełnie innym czynnikiem. Wtedy bowiem wybuchła pandemia koronawirusa i rozgrywki trzeba było natychmiast przerwać, aby nie narażać piłkarzy. O powtórzenie tego wyniku będzie zdecydowanie trudniej.
"Barca" bowiem dysponuje zdecydowanie lepszym składem personalnym, aniżeli to było w sezonie 2019/2020. Rywale przede wszystkim nie dysponowali takim napastnikiem, jak Robert Lewandowski.
ZOBACZ WIDEO: Były arbiter wysłał wiadomość do Szymona Marciniaka. Polak ujawnił treść
Kluczowi gracze? Odpoczywali
Wielką przewagą Realu Madryt nad FC Barceloną przy restarcie rozgrywek może być stan fizyczny liderów zespołu. "Los Blancos" w każdej z formacji mają bowiem piłkarza, który na mundial do Kataru nie pojechał.
Po wyczerpującej pierwszej części sezonu ten czynnik może być niezwykle ważny. Posiadanie zdrowych i wypoczętych, takich piłkarzy jak: David Alaba, Toni Kroos, czy Karim Benzema dla Carlo Ancelottiego musi być prawdziwym błogosławieństwem.
Dodatkowo warto wspomnieć, że w Madrycie pozostał także Ferland Mendy, a po fazie grupowej na bardzo szybkie wakacje udali się, chociażby Antonio Ruediger czy też Thibaut Courtois. Można także wspomnieć o Edenie Hazardzie, dla którego może to już być absolutnie ostatnia szansa na zaistnienie w klubie ze stolicy Hiszpanii.
Gdy porównamy obronę, którą prawdopodobnie będzie mógł wystawić Ancelotti, do tej, jaką na 15. kolejkę La Liga prawdopodobnie zestawi Xavi, różnica jest gigantyczna. W pierwszej części sezonu to defensywa była mocną stroną "Blaugrany".
Chociaż uczciwie trzeba przyznać, że gdyby nie Marc-Andre ter Stegen tych goli Barcelona straciłaby zdecydowanie więcej. Z kolei w Realu poniżej oczekiwań tym razem spisywał się najlepszy bramkarz poprzedniego sezonu - Courtois.
Ostatnia szansa dla Benzemy
Karim Benzema pierwszą część sezonu delikatnie przespał. Wynikało to jednak w dużej mierze z jego ostrożności. Każdy mały ból był bardzo mocno analizowany. Wszystko to w kontekście mistrzostw świata w Katarze.
Ostatecznie jednak nie udało się pojechać na mundial. Wszystko z powodu kontuzji. Choć w tej sprawie także nie wszystko jest jasne. Według doniesień hiszpańskich mediów, Francuz w końcu jest w pełni zdrowy i absolutnie nic go nie boli.
W związku z tym bardzo rwanym początkiem Benzema traci bardzo duży dystans do Roberta Lewandowskiego. Polak prowadzi w klasyfikacji najlepszych strzelców La Liga z 13 strzelonymi golami.
Francuz z kolei w swoich siedmiu występach na hiszpańskich boiskach strzelił pięć goli oraz zanotował jedną asystę. Średnia jest całkiem przyzwoita, ale wychowanek Olympique Lyon z pewnością nie jest zadowolony.
Dla Benzemy ponowny start La Liga będzie być może jedyną szansą na dogonienie Polaka. Kapitan naszej reprezentacji będzie bowiem pauzował w trzech najbliższych meczach. Można sobie wyobrazić, że kapitan Realu w tym czasie strzeli spokojnie pięć-sześć goli i zbliży się do "Lewego", a rywalizacja o trofeo Pichichi znów stanie się żywa.
Doświadczenie na ławce i raport zdrowotny
Patrząc na obu trenerów, trudno mieć wątpliwości, że w tej materii wciąż Xavi może się wiele nauczyć od Carlo Ancelottiego. Włoch jest bowiem jednym z najbardziej utytułowanych szkoleniowców w całej historii piłki nożnej.
Z kolei Xavi wciąż walczy o swoje pierwsze poważne trofeum w karierze trenerskiej. Z pewnością tutaj przewagę ma Real. Dodatkowo "Królewscy" mają w swoim sztabie być może najlepszego fachowca od przygotowania fizycznego - Antonio Pintus.
"Sierżant", bo tak o nim mówią piłkarze w szatni "Los Blancos" ma niezwykłą renomę wśród piłkarzy Realu, którzy w pełni mu ufają. Włoch nie raz pokazywał, że gdy inne zespoły fizycznie upadają, Real wstaje i fizycznie dominuje nad przeciwnikiem.
Co równie ważne, jak na razie nie ma żadnych informacji o kontuzjach w szeregach "Los Blancos". Tego wszyscy po mundialu z pewnością się obawiali, a zarówno Real, jak i Barcelona podejdą bez nowych urazów w kadrze.
Rafał Sierhej, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
Największa trauma Roberta Lewandowskiego. "To wciąż boli"
Absurd na MŚ. Szef FIFA wystawił Katarowi laurkę