Sytuacja Mateusza Klicha zmieniła się o 180 stopni w momencie, w którym Jesse Marsch zastąpił Marcelo Bielsę na stanowisku menadżera Leeds United. Środkowy pomocnik nagle stracił miejsce w podstawowej "jedenastce". Na dodatek odstawiony od składu zawodnik nie pojechał z reprezentacją Polski na mistrzostwa świata.
Wydawało się, że doświadczony gracz opuści Elland Road już w zimowym okienku. Według informacji portalu footmercato.net, transfer 32-latka był już na ostatniej prostej (więcej TUTAJ).
Kibiców mogły zaskoczyć słowa menadżera. Wygląda na to, że Marsch mimo wszystko chce zatrzymać Marscha w Leeds. - Były zapytania o Mateusza, ale jesteśmy ostrożni w tej sprawie. Wciąż jest bardzo ważny. Odkąd jestem menadżerem Leeds wystąpił w 25 z 28 spotkań - oznajmił Marsch.
Przypomnijmy, że w tym sezonie Premier League piłkarz zgromadził zaledwie 188 minut. Menadżer przekonywał, że utrzymuje dobre relacje z Klichem
- Jest jedną z moich ulubionych osób spośród wszystkich graczy, których trenowałem. Mamy naprawdę dobre relacje i nie jestem przekonany, czy to właściwy czas, by odszedł. Wiem, że czasami zawodnicy chcą grać więcej, rozmawialiśmy na temat jego roli w zespole. To facet, którego lubię. Uważamy, że nadal jest ważną częścią drużyny - dodał. Wszystko zależy od decyzji Leeds, bo kontrakt Klicha obowiązuje do 30 czerwca 2024 roku.
Czytaj także:
Skandaliczna decyzja UEFA ws. Rosji. "Wie, jak liczyć pieniądze"
Kontrowersyjne zachowanie Martineza. Jest reakcja Francuzów
ZOBACZ WIDEO: Szef sędziów FIFA zachwycony Marciniakiem. Jego słowa Polak zapamięta na zawsze