Jasmin Burić do Poznania sprowadzony został podczas zimowego okienka transferowego. Za kadencji Franciszka Smudy nie otrzymał szansy zaprezentowania swoich umiejętności i grywał głównie w Młodej Ekstraklasie. Po rozstaniu się z Ivanem Turiną Bośniak stał się drugim golkiperem. Pierwszym był kupiony z Piasta Gliwice Grzegorz Kasprzik.
"Kapel" jednak nie grał na miarę oczekiwań. Miał dużo udanych interwencji, ale zdarzały mu się również błędy. Burić szansę gry miał otrzymać już w meczu rewanżowym Ligi Europejskiej z Fredrikstad FK, ale wtedy pechowo złapał kontuzję i między słupkami stanął Krzysztof Kotorowski. Po wyleczeniu urazu 22-letni zawodnik wystąpił w 1/16 finału Remes Pucharu Polski. Przeciwko Stali Stalowej Woli rozegrał poprawne zawody. W jego interwencjach było widać trochę niepewności, ale można to tłumaczyć tremą związaną z debiutem w pierwszym zespole.
Wydawało się, że z Arką Gdynia w bramce znów zagra Kasprzik. Zieliński zdecydował dać szansę Buriciowi. - Na treningach wygląda bardzo dobrze, a po kontuzji nie ma już śladu. W Stalowej Woli bronił bardzo poprawnie, więc nadszedł czas, aby dostał szanse, tym bardziej, że Grzegorz Kasprzik jest w gorszej formie - tłumaczył przed meczem trener Lecha. Spora część kibiców obawiała się postawy Buricia, ale ostatecznie wszyscy byli pozytywnie zaskoczeni.
22-letni Bośniak rozegrał bardzo dobre spotkanie. Przy bramce zawinili obrońcy, a Burić popisał się wieloma świetnymi interwencjami broniąc zarówno strzały z dystansu, jak i sytuacje sam na sam z piłkarzami gospodarzy. Gdyby nie jego świetna postawa, Lech wracałby z Gdyni bez punktu. Debiut byłego zawodnika NK Celika Zenica w polskiej ekstraklasie wypadł bardzo okazale i wszystko wskazuje na to, że na dłużej zadomowi się między słupkami bramki Kolejorza. Prawdziwy test czeka go jednak za dwa tygodnie, gdy lechici zmierzą się we Wronkach z Wisłą Kraków.