W ostatnim przed mundialem meczu FC Barcelona mierzyła się z Osasuną Pampeluna. Już w 11. minucie Robert Lewandowski obejrzał żółtą kartkę. Później, w 31. minucie, został ukarany ponownie - tym razem za uderzenie rywala łokciem.
W protokole meczowym sędzia Jesus Gil Manzano odnotował, że po wyrzuceniu z boiska, kierując się w stronę szatni, Lewandowski dwukrotnie wykonał gest dezaprobaty dla arbitra.
Kataloński "Sport" zwrócił uwagę na to, że gest Polaka został zinterpretowany jako wyraz zarozumiałości i arogancji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Neymar błysnął geniuszem. Zrobił to jako jedyny
W środę ogłoszono, że Robert Lewandowski zawieszony zostanie na trzy mecze. Opuści spotkania z Espanyolem Barcelona (31 grudnia), Atletico Madryt (8 stycznia) i Getafe CF (22 stycznia).
Dziennikarze ujawnili, że Lewandowski nie mógł uwierzyć, gdy usłyszał werdykt Komisji Ligi. Sam piłkarz przekonuje, że w żadnym momencie nie chciał zlekceważyć sędziego.
Lewandowski uważa także, że pierwsza żółta kartka nie powinna zostać pokazana i należało ją cofnąć.
Klub Polaka zapowiedział, że zamierza złożyć odwołanie od tej decyzji. Kierownictwo zespołu uważa karę za nieproporcjonalną do wagi zdarzenia.
Czytaj także:
- "Nie ma zmiłuj". Film z rozgrzewki Lewandowskiego niesie się po sieci
- Nieporozumienie. To dlatego Michniewicz posadził Lewandowskiego