Reprezentacja Rosji nie może grać w oficjalnych spotkaniach, po tym jak została zawieszona przez UEFA i FIFA w związku z napaścią zbrojną na Ukrainę. Tym samym Sbornej pozostaje rywalizacja z innymi zespołami w spotkaniach towarzyskich. Początkowo z wiadomych względów nikt nie chciał z tą drużyną się zmierzyć.
W ostatnim czasie jednak chęć na rozegranie meczu wyraziła m.in. Bośnia i Hercegowina. Szybko spotkało się to z krytyką nie tylko społeczeństwa, ale również piłkarzy tej reprezentacji. Z udziału w pojedynku już na samym początku zrezygnowali Edin Dzeko oraz Miralem Pjanić.
Działacze Związku Piłki Nożnej Bośni i Hercegowiny powoli zaczęli wycofywać się ze swojego pomysłu, o czym informowaliśmy TUTAJ. Wciąż jednak nie ma oficjalnego potwierdzenia, że do spotkania nie dojdzie, a ostatnio spore zakłopotanie wprowadził Vico Zeljković, prezes bośniackiej federacji. Działacz zasugerował, że Bośniacy wcale nie muszą rezygnować z rozegrania pojedynku.
- Wstępnie wszystko ustaliliśmy, ale ostateczną decyzję podejmiemy 10 października. Negatywna reakcja niektórych mediów i ludzi na ten mecz jest zbyt silna. Każdy ma prawo do swojego zdania, ale to nie znaczy, że powinno ono obowiązywać innych i żeby myśleli w ten sam sposób. To tylko towarzyski mecz piłki nożnej - powiedział prezes Związku Piłki Nożnej Bośni i Hercegowiny Vico Zeljković na łamach serwisu reprezentacija.ba.
Wstępnie mecz Rosja - Bośnia i Hercegowina był planowany na 19 listopada w Sankt Petersburgu. Wcześniej Sborna zmierzy się z Kirgistanem (24 września).
Czytaj także:
"Przygnębiający obraz". Eksperci ostro po meczu Polska - Holandia
ZOBACZ WIDEO: Meksykanie nie przyjechali na zwiady. "Liczył się tylko jeden temat"