Przyszłość Frenkiego de Jonga podczas trwającego okienka transferowego zmieniała się dosłownie, jak w kalejdoskopie. Holender miał już być jedną nogą w Manchesterze United, potem negocjować z Chelsea FC.
Następnie nie rozważać odejścia z FC Barcelony, ani obniżenia pensji, żeby ostatecznie pozostać na Camp Nou z niższą tygodniówką. Tak wynikało z ostatnich doniesień hiszpańskich dziennikarzy.
Okazuje się jednak, że to nie koniec sagi. Według Davida Maddocka z "The Mirrror" do walki o podpis Frenkiego wkroczył bowiem Liverpool FC, który wciąż poszukuje wzmocnienia drugiej linii.
ZOBACZ WIDEO: To zmieniło się w Legii. "Jesteśmy zaskoczeni"
Ta informacja potwierdzałaby słowa Juergena Kloppa. - Tak, to ja powiedziałem, że nie potrzebujemy nowego pomocnika. Jednak to wy mieliście rację, a ja się myliłem. Teraz wybieramy pomocnika. Taka jest sytuacja. Ale konkret się nie zmienia - coś zrobimy, ale to musi być właściwe - powiedział niemiecki szkoleniowiec na konferencji prasowej przed meczem z Bournemouth (sobota 27 sierpnia, godzina 16:00)
Odejście Holendra będzie oznaczało zwolnienie dużej ilości gotówki w kasach "Dumy Katalonii". Od czasu przybycia do "Dumy Katalonii" Frenkie wystąpił łącznie w 138 meczach. W tym czasie udało mu się strzelić 13 goli oraz zanotować 17 asyst.
Zobacz też:
Popis Dawida Kownackiego na oczach selekcjonera. Powołanie formalnością?
Kiedy debiut Milika? Trener Juventusu przekazał zaskakującą informację