To ma być nowa era w historii FC Barcelony i walka o powrót na szczyt w lidze i Europie. Początek to jednak falstart i 0:0 w meczu z Rayo Vallecano na własnym stadionie.
Wszyscy fani "Dumy Katalonii" inaugurację nowego sezonu wyobrażali sobie inaczej. Oczekiwania - również wobec Roberta Lewandowskiego - były ogromne.
Kamil Kosowski zwrócił uwagę co nie funkcjonowało należycie. "Wielu kibiców zauważyło, że młode gwiazdy Dumy Katalonii grały pod siebie. Też zwróciłem na to uwagę. Raphinha i Ousmane Dembele umiejętności piłkarskie na pewno posiadają, ale ich współpraca z Lewandowskim była tylko teoretyczna" - napisał w "Przeglądzie Sportowym".
ZOBACZ WIDEO: Są nim zachwyceni. Oto jak Hiszpanie nazywają Lewandowskiego
Ten nie ma jednak wątpliwości, że w Barcelonie tak to właśnie będzie wyglądało, czyli zupełnie inaczej w porównaniu z Bayernem Monachium. "W Bayernie przez lata wypracował z kolegami pewne schematy. Każdy nowy piłkarz wiedział, że to Polak jest najważniejszy w zespole" - tłumaczy "Kosa".
W jego opinii Lewandowski musi się jednak do tego przyzwyczaić, że młodzi czy jak wspomniani Ousmane Dembele i Raphinha, tak właśnie będą grać. Często będą kończyć akcję dryblingiem i strzałem.
Kosowski przy okazji opisał, jak to wygląda w Barcelonie. "Wszyscy pracują dla zespołu, ale każdy ma świadomość, że musi dobrze widzom sprzedać swoje walory. Stąd pojawiają się sytuacje, że dany zawodnik bierze sprawy w swoje ręce i zaczyna grać egoistycznie" - stwierdził.
I bez dwóch zdań Lewandowski musi mieć liczby. Po to też został sprowadzony, a jego transfer to przecież hit tego okienka. I Kosowski pisze wprost, że "Lewy" sam też musi grać więcej pod siebie, bo nikt mu nie odpuści.
Kolejny mecz Barcelony w Primera Division już w najbliższą niedzielę 22 sierpnia. Wtedy Duma Katalonii zagra na wyjeździe z Realem Sociedad.
Zobacz także:
Jasny sygnał Piotra Zielińskiego
Ronaldo się doigrał. Ujawniono, jak traktuje go drużyna