Andrzej Niedzielan: Obyśmy nie zwariowiali

W poprzednim sezonie piłkarze Ruchu grali źle. Niebiescy nie strzelali zbyt wielu goli. Co gorsza, chorzowianie nie stwarzali sobie sytuacji do ich zdobycia. Po przyjściu trenera Waldemara Fornalika, a później Andrzeja Niedzielana, w grze Niebieskich można zobaczyć nową jakość.

Przyjście do Ruchu Chorzów z Wisły Kraków 30-letniego Andrzeja Niedzielana odmieniło grę Niebieskich w ofensywie. Niemal od pierwszego pojedynku przy Cichej, "Wtorek" stał się ulubieńcem fanów Ruchu. Wspólnie z Arturem Sobiechem Niedzielan tworzy jeden z najgroźniejszych duetów w ekstraklasie. - Spokojnie z wychwalaniem, bo to nikomu nie jest potrzebne i do niczego dobrego nie prowadzi. Staramy się wykonywać jak najlepiej swoje obowiązki. Jak na razie razem gramy i nasza współpraca wygląda dobrze - chłodzi rozpalone głowy były reprezentant Polski. - Jestem doświadczonym zawodnikiem, Artur jest młody, ale nie znaczy to, że tylko on uczy się ode mnie. Również ja mogę wiele u niego podpatrzeć - dodaje piłkarz. - Ważne, że się rozumiemy na boisku. Wiemy jak zagrywać do siebie piłki. Obyśmy nie zwariowali. Czeka nas przede wszystkim ciężka praca, a także... chłodna, zimna głowa. Wtedy wszyscy będą zadowoleni - przekonuje Niedzielan.

Przed podpisaniem umowy z Ruchem były gracz Wisły Kraków rozważał m.in. oferty Pogoni Szczecin oraz ŁKS Łódź. Chyba w największych marzeniach nie myślał o tak udanym początku przy Cichej. - Przychodząc do Chorzowa podkreślałem, że chcę walczyć tutaj o punkty i cieszy mnie to, że wszystko na razie tak dobrze wygląda. Wiedziałem, że ciężko będzie nam powalczyć o mistrzostwo Polski. Oczywiście, każdy zespół ma takie aspiracje, ale na pewno nie jesteśmy głównym faworytem do tego tytułu - wyjaśnia "Wtorek". - Obecnie jesteśmy na drugim miejscu i sprawiamy kibicom oraz innym drużynom miłą niespodziankę. Musimy doskonałą passę podtrzymać - podkreśla snajper z Cichej.

W bieżącym sezonie zawodnik, który piłkarsko rozwinął się pod skrzydłami Waldemara Fornalika w Górniku Zabrze, zdobył dwa gole. W ostatnim meczu, przy większej precyzji, mógł tych trafień mieć dużo więcej. - Ze skutecznością rzeczywiście do końca jeszcze nie jest tak, jakbyśmy wszyscy tego chcieli. Przykładem tego był właśnie ostatni pojedynek z Cracovią. Nad elementem warto i trzeba popracować - przekonuje wychowanek Promienia Żary. - Cieszę się, że w Ruchu dostałem szansę grania, a także kredyt zaufania od trenera i kibiców. Myślę, że w jakimś stopniu spłacam go. Staram się w każdym meczu wykonywać swoją pracę jak najlepiej - dodaje.

W najbliższą niedzielę Niebiescy zagrają we Wrocławiu ze Śląskiem, z którym po raz ostatni w ligowym pojedynku zwyciężyli w... 1993 roku. - Każda seria kiedyś się kończy. Czy ta dobra, czy też zła. Nam w Bełchatowie przerwano świetną passę i mam nadzieję, że w niedzielę przełamiemy się w pojedynkach ze Śląskiem - stwierdza napastnik czternastokrotnych mistrzów Polski. - Jedziemy do Wrocławia, po punkty. Na pewno nie chcemy być ich dostarczycielem. Jestem dobrej myśli, mam nadzieję, że wygramy - dodaje na koniec Andrzej Niedzielan.

Komentarze (0)