Do awantury na trybunach stadionu w Gdańsku doszło już w szóstej minucie spotkania z Akademiją Pandev. Spotkanie musiało zostać przerwane. Początkowo podejrzewano, że pseudokibice Lechii starli się ze sobą. Nieco inne światło na sprawę rzuciła policja.
Podinsp. Magdalena Ciska, oficer Prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku, poinformowała w czwartek w rozmowie naszym portalem, że do bójki między pracownikami ochrony a kibicami Lechii (więcej TUTAJ).
Naocznymi świadkami skandalicznych wydarzeń były osoby sprawujące najważniejsze funkcje w polskiej piłce. Czwartkowe spotkanie eliminacji Ligi Konferencji oglądali m.in. prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Cezary Kulesza oraz prezes Ekstraklasy SA Marcin Animucki.
ZOBACZ WIDEO: Tak chce grać nowy trener Arka Milika. Co dalej z naszym piłkarzem?
- Patrzyłem na to z przerażeniem - powiedział prezes PZPN Cezary Kulesza w rozmowie z portalem sport.pl.
- Na trybunach siedziałem razem z prezesem Lechii Pawłem Żelemem i nie mieliśmy pojęcia, co tam się dzieje. I ja, i on od razu stwierdziliśmy, że na takie akcje nie ma przyzwolenia. Zamiast fajnie pokazać się w pucharach, ktoś narobił Lechii wstydu - dodał.
Na pocieszenie pozostaje Lechii fakt, że bez problemu poradziła sobie z rywalem, wygrywając 4:1. Z drugiej strony, jeśli klub faktycznie awansuje do II rundy eliminacji, to można się spodziewać, że mecz z Rapidem Wiedeń rozegra w Gdańsku bez udziału publiczności.
Prezydent Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz, poinformowała już, że za naprawę wszystkich szkód na stadionie odpowie klub.
Czytaj także:
30 lat i koniec kariery. Niespełniony talent zawiesza buty na kołku