Łukasz Ganowicz: To jest kolejny kroczek do przodu

Najwięcej roszad w pierwszej jedenastce Podbeskidzia trener Marcin Brosz dokonuje w obronie, która jest jedną z gorszych w lidze. Dopiero w dziesiątym meczu Górale potrafili zachować czyste konto. Czy to najbardziej optymalne zestawienie defensywy zapytaliśmy po meczu grającego na pozycji stopera w Podbeskidziu Łukasza Ganowicza.

Dla wielu kibiców w Bielsku-Białej niepojęty jest fakt, jak defensywa Podbeskidzia w dziewięciu spotkaniach straciła więcej bramek, niż miało to miejsce przez całą jesień ubiegłego sezonu. Co prawda Maciej Szmatiuk, który wówczas stanowił o szczelności góralskiej defensywy, zmienił barwy klubowe, jednak na jego miejsce ściągnięto równie dobrego Łukasza Ganowicza. - Dużo bramek tracimy po indywidualnych błędach w ustawieniu. Ćwiczymy cały czas różne warianty. Być może to właśnie ten najlepszy - mówił po meczu z Dolcanem.

Podbeskidzie potrzebowało takiego meczu, żeby formacja defensywy nabrała pewności siebie. - Wiedzieliśmy, że będzie nas czekał ciężki mecz. Cieszymy się, że w końcu zagraliśmy z tyłu na zero, strzelając przy tym aż cztery bramki. To jest kolejny kroczek do przodu. Pracujemy dalej i myślę, że będzie tylko lepiej - w optymistycznym tonie wypowiada się obrońca Górali, Łukasz Ganowicz.

Łukasz Ganowicz z powodzeniem na środku obrony zastąpił Bartłomieja Koniecznego

W przerwie spotkania doszło do sytuacji, której nie powinno się oglądać pod żadnym pozorem na boisku piłkarskim. Gdy zawodnicy obu drużyn schodzili do szatni, doszło do utarczki słownej między Beniaminem Imehem a Martinem Matusem. Ten pierwszy nie wytrzymał i uderzył słowackiego napastnika Podbeskidzia w twarz. Bardzo blisko całej sytuacji był Łukasz Ganowicz. - Chciałem odciągnąć zawodników od nas, bo takie spięcia są niepotrzebne. Beniaminowi Imehowi puściły nerwy, niepotrzebnie uderzył Martina Matusa. Zasłużona czerwona kartka - wyjaśniał defensor z Bielska-Białej.

Czerwona kartka, jaką dostał czarnoskóry gracz Dolcana w przerwie spotkania z pewnością pomogła Podbeskidziu podwyższyć wynik. - Kartka to był ich, nie nasz, problem. Czasem się nawet gorzej gra z jednoosobową przewagą. My jesteśmy od grania a nie od dyskutowania. Dziś nie dyskutowaliśmy i było 4:0 - z satysfakcją kończy Łukasz Ganowicz.

Źródło artykułu: