Wielu kibiców było zaskoczonych faktem, że przez cały turniej French Open w sesji wieczornej znalazł się tylko jeden pojedynek kobiet. Decyzja władz wywołała krytykę. Amelie Mauresmo zamiast ugasić pożar, tylko dolała benzyny do ognia.
Dyrektor turnieju stwierdziła, że mecze z udziałem kobiet nie cieszyły się dużym zainteresowaniem wśród widzów. Te słowa spotkały się z reakcją ze strony pierwszej rakiety świata.
Iga Świątek zajęła stanowisko. - To trochę rozczarowujące i zaskakujące, bo ona przecież też była częścią WTA - podkreśliła Polka (więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: Niezwykła stylizacja miss Euro. Trudno oderwać wzrok
Mauresmo przyznała się do błędu, jednocześnie przekonując, że została źle zrozumiana. - Chcę przeprosić wszystkie zawodniczki, które zostały urażone tym, co powiedziałam. Moje komentarze zostały wyrwane z kontekstu - broniła się była tenisistka w rozmowie z "Tennis Channel".
- Myślę, że wszyscy, którzy mnie znają, wiedzą, że walczę o równe prawa w tenisie kobiet i mężczyzn oraz w ogóle kobiet. Powiedziałam, że naprawdę trudniej jest zaplanować pojedynek kobiet, ponieważ musimy wziąć pod uwagę długość meczu. Czuję, że to uczciwa rzecz dla posiadaczy biletów - dodała Francuzka.
Iga Świątek wywalczyła awans do finału Roland Garros. W decydującym meczu najlepsza polska tenisistka zagra z Cori Gauff (4 czerwca).
Czytaj także:
Świątek nie przestaje zadziwiać. Dawno nikt nie miał takiej serii
Były rosyjski tenisista dosadnie o tym, co Iga zrobiła z Kasatkiną