Legia podaje na swojej stronie internetowej, że informacja o śmierci Andrzeja Zygmunta dotarła do warszawskiego klubu ze Stanów Zjednoczonych prawie dwa miesiące po tym smutnym zdarzeniu. Emerytowany piłkarz odszedł 4 kwietnia 2022 roku.
Do Legii trafił w 1964 roku z Bzury Chodaków, grał na pozycji obrońcy. "Nie był mistrzem techniki, ale niedostatek ten nadrabiał niezwykłą ambicją i walecznością. Te cechy oraz ogromna nieustępliwość w grze sprawiły, że niektórzy postrzegali go jako jednego z najbardziej brutalnie grających obrońców na naszych boiskach. Nie do końca było to jednak prawdą" - wspomina Legia na swojej stronie internetowej.
Następnie podkreślono, że grał co prawda ostro, ale zawsze fair względem rywali.
"Był mistrzem krótkiego krycia. Z reguły przydzielano mu rolę "plastra" najskuteczniejszych napastników drużyn, którym przychodziło rywalizować z Legią. Do legendy meczów Legii z Górnikiem Zabrze przeszły jego pojedynki z Włodzimierzem Lubańskim. Zygmunt jak mało kto potrafił zneutralizować tego wybitnego napastnika. Nie ograniczał się w swojej grze tylko do odbioru piłki. Bardzo dobrze grał głową i przy stałych fragmentach gry brał czynny udział w akcjach na polu karnym rywali" - zaznaczono.
Ukończył studia na wydziale prawa UW - i to z wyróżnieniem. Tym samym udowodnił, że można łączyć naukę ze sportem wyczynowym.
Z Legią dwukrotnie sięgał po mistrzostwo Polski (1969 i 1970) i dwa razy po Puchar Polski (1966 i 1973). W sumie w latach 1964-1974 rozegrał w barwach stołecznego klubu 245 meczów, w których strzelił pięć goli.
Raz wystąpił w meczu reprezentacji Polski. Po rozstaniu z Legią krótko grał jeszcze w Polonii Warszawa, by w 1976 roku wyjechać do USA. Tam przez dwa sezony (1977-78) bronił barw Eagles Chicago. W Stanach Zjednoczonych postanowił osiąść na stałe.
Uroczystości pogrzebowe Zygmunta odbyły się 23 kwietnia 2022 roku w USA.
Czytaj także:
> Pudzianowski jak inflacja! Uśmiejesz się do łez
> W mediach aż huczy od plotek o jej związku z Mbappe