- Byłem w Lechii przez siedem lat, z czego cztery w pierwszym zespole. To był owocny czas. Zdobyliśmy Puchar Polski, zajęliśmy trzecie miejsce w lidze. Dziękuję wszystkim za te wspaniałe chwile - mówił Tomasz Makowski po sobotnim meczu z Pogonią Szczecin.
To jeden z pierwszych zawodników, którzy po sezonie 2021/22 odejdą z Lechii Gdańsk. Klub nie przedłuży wygasającego w czerwcu kontraktu. Niewykluczone, że w najbliższym czasie może być więcej takich komunikatów.
Wydaje się, że Makowski przeoczył idealny moment na wyjazd do klubów zagranicznych. Zimą tego roku był bliski wyjazdu do Turcji, jednak transfer nie doszedł do skutku. Wcześniej interesowały się nim m.in. kluby angielskiej Championship.
ZOBACZ WIDEO: Ustalono strategię transferową. "Bardzo ważne rozmowy z Lewandowskim"
Został w Lechii i można powiedzieć, że stracił pół roku. Na wiosnę zagrał tylko jeden mecz w pierwszej drużynie - 90 minut z Piastem Gliwice. W pozostałych nie uczestniczył, rzadko siadał choćby na ławce rezerwowych. Zdecydowanie częściej można było go zobaczyć w składzie czwartoligowych rezerw.
Niczego nie można przesądzać, natomiast istnieje duże prawdopodobieństwo, że Makowski zostanie w Polsce. Dużym zwolennikiem jego talentu jest trener Piotr Stokowiec. To pod jego wodzą grał w Lechii najwięcej i najlepiej. Biorąc pod uwagę, że z Zagłębia Lubin po sezonie odchodzi Łukasz Poręba, Miedziowi będą szukać kogoś do środka pola.
A Lechia? Po raz kolejny rozstaje się z młodym zawodnikiem, z którym wcześniej wiązano spore nadzieje. Nie rozwinął się jednak tak, jak przewidywano. Stanął w miejscu. Skończył się też parasol ochronny, jakim był status młodzieżowca. Później nie dawał argumentów, by wystawiać go w składzie.
CZYTAJ TAKŻE:
Były gracz Liverpoolu dłużej w Górniku? Zabrzanie mają mało czasu w sprawie Pacheco
Skandal podczas świętowania tytułu? Prezes Lecha tłumaczy