- Przegraliśmy dziś szansę na doprowadzenie do meczu o złoty medal, ale wygraliśmy złoty medal grając z sercem, zaangażowaniem i odwagą. Straciliśmy naszego najlepszego strzelca, Manu Ginobiliego. Przegrywaliśmy różnicą 21 punktów z drużyną złożoną z gwiazd światowego formatu. Nie poddaliśmy się jednak i daliśmy z siebie wszystko na parkiecie. W końcówce brak tlenu i zmęczenie dało o sobie znać - skomentował wydarzenia na parkiecie Carlos Delfino, zdobywca 17 punktów i 8 zbiórek.
- Nie potrafiliśmy zrealizować swojego planu w pierwszej kwarcie, co doprowadziło do tak dużego deficytu. Niezwykle ciężko gra się przeciwko zespołowi USA, który dysponuje techniką, niesamowitą siłą fizyczną i niespotykaną dotychczas dyscypliną. Teraz sobie wyobraźcie tą sytuację kiedy przegrywaliśmy 19 punktami. Zapłaciliśmy jednak dużą cenę w ostatniej kwarcie, ponieważ wysiłki służące powrotowi do gry, kosztowały nas sporo energii. Próbowaliśmy wszystkiego, lecz strefa nie zawsze funkcjonowała. Jestem jednak dumny z moich zawodników, którzy walczyli do ostatnich minut - powiedział trener Albicelestes Sergio Hernandez.
Szkoleniowiec USA Mike Krzyzewski był oczywiście zadowolony z wygranej, choć podkreślał słabą defensywę jego podopiecznych w drugiej kwarcie. - Ich strefa powodowała u nas wiele problemów. My sami źle graliśmy w defensywie - przyznaje Krzyzewski. W pozostałych kwartach zawodnicy z parkietów NBA dużo lepiej spisywali się w tym elemencie koszykarskiego rzemiosła. - Nasza gra w obronie powodowała wyprowadzanie szybkich ataków. Najważniejszą rzeczą w naszym zespole jest gra w defensywie. Dlatego właśnie jesteśmy w wielkim finale - wyjaśnia szkoleniowiec Amerykanów.
Argentyna zmierzy się w meczu o brązowy medal z reprezentacją Litwa, która wcześniej nie dała rady mistrzom europy, Hiszpanom. W starciu z koszykarzami z półwyspu Iberyjskiego nie zagra najprawdopodobniej Manu Ginobili, który odniósł kontuzję stopy. - Jedyną rzeczą którą wiem jest to, że boli go noga. Teraz sprawę przejęli lekarze, którzy zabrali go do kliniki. Wiem, że boli go ta noga i jest bardzo smutny - kończy niepocieszony Hernandez.