IO koszykówka mężczyzn: Chorwacja zatrzymana

Niespodziewanie po 2. seriach gier w grupie A na czele znajdowali się Chorwaci, którzy zaskoczyli w szczególności w spotkaniu przeciwko Rosjanom. Niestety w starciu z mistrzami olimpijskimi podopieczni Jasmina Repesy nie mieli wiele do powiedzenia, przegrywając wyraźnie 53:77. Najlepszym zawodnikiem spotkania był skrzydłowy Chicago Bulls Andres Nocioni, zdobywca 18 punktów i 8 zbiórek.

W tym artykule dowiesz się o:

Spotkanie rozpoczęło się od chaotycznych ataków z obydwu stron. Przez 3 minuty ani Chorwaci ani Argentyńczycy nie potrafili znaleźć drogi do kosza. Wynik otworzył dopiero Luis Scola po szybkiej kontrze mistrzów olimpijskich. Po 6 niecelnych próbach trafili także gracze z Bałkanów, a konkretnie Marko Banic. Trener Jasmin Repesa szybko wymienił dwóch zawodników obwodowych, dzięki czemu gra Chorwatów zaczęła wyglądać nieco lepiej. Mimo tego nie do upilnowania w początkowej fazie meczu był Andres Nocioni, po którego trafieniach zrobiło się 10:5. Grą Albicelestes świetnie kierował Manu Ginobili (4 asysty w pierwszej kwarcie), po którego podaniach zarówno Scola jak i Fabricio Oberto nie mieli problemów ze zdobywaniem kolejnych punktów. Po celnej "trójce" gracza San Antonio Spurs Hrvatska przegrywała już różnicą 8 "oczek" (19:11).

Kolejna odsłona rozpoczęła się od niecelnych rzutów podopiecznych trenera Repesy. Zarówno Roko-Leni Ukic jak i Zoran Planinic nie potrafili znaleźć drogi do kosza, notując po 4 chybione próby. Wykorzystywali to skrupulatnie Argentyńczycy, mający coraz większą przewagę pod koszem, gdzie Scola i Oberto punktowali raz za razem. Po rzucie Carlosa Delfino zza linii 6,25m przewaga podopiecznych Sergio Hernandeza urosła do 13 punktów. Bałkańscy gracze także próbowali swojego szczęścia w rzutach z obwodu, jednak ze zgoła odmiennym skutkiem (do przerwy 0/10 za trzy!). Mnożące się straty na punkty zamieniali obrońcy tytułu, których przewaga urosła do 17 punktów (34:17). Mający ogromne problemy z wykończeniem akcji Chorwaci nie stanowili do końca tej kwarty żadnego zagrożenia, schodząc do szatni z 18-punktowym deficytem.

Pierwsze punkty po przerwie zdobył Stanko Barac a po chwili to samo uczyniło dwóch jego kolegów i przewaga Argentyny zmalała do 14 punktów - 42:28. Radość Chorwatów nie trwała jednak długo, bowiem chwilę potem celnymi "trójkami" popisali się Nocioni i Pablo Prigioni. Po 10 kolejnych próbach, za trzy punkty w końcu trafili podopieczni Repesy, którzy zanotowali niezły okres gry. Ich deficyt zmalał w pewnym momencie do 13 "oczek", lecz kolejne straty i serią chybione rzuty nie mogły wróżyć nic dobrego. Ostatnie 8 punktów w tej odsłonie padło łupem Argentyny, która przed decydującą kwartą prowadziła 59:38.

Spokojni Albicelestes kontrolowali wydarzenia na parkiecie a najwięcej ochoty do gry wciąż wykazywał Nocioni. Po efektownym bloku na Ukicu, chwilę później był autorem akcji 2+1, po której przewaga urosła do stanu 68:41. Rozbici Chorwaci odrobili część strat, dopiero kiedy na parkiecie pojawiły się głębokie rezerwy Argentyny. 9 punktów z rzędu, zdobytych głównie przez Marina Rozica nieco zmniejszyło (74:53) ogromne już prowadzenie. Ostatecznie jednak po wyjątkowo jednostronnym meczu Argentyna bez najmniejszego problemu ograła Chorwację, w której brak było lidera a 33 proc. skuteczność w rzutach z gry nie wymaga dodatkowego komentarza.

Argentyna - Chorwacja 77:53 (21:13, 19:9, 19:16, 18:15)

Argentyna: A. Nocioni 18, C. Delfino 15, M. Ginobili 14, L. Scola 12, P. Prigioni 7, F. Oberto 4, A. Quinteros 3, R. Gonzalez 2, J. Gutierrez 2, A. Porta 0, L. Gutierrez 0, G. Kammerichs 0.

Chorwacja: M. Tomas 9, M. Banic 9, M. Rozic 6, R. Ukic 5, D. Kus 5, S. Barac 5, Z. Planinic 4, N. Prkacin 4, M. Popovic 2, S. Nicevic 2, K. Loncar 2.

Źródło artykułu: