Małgorzata Glinka-Mogentale: Kolejny rozdział w historii

Wśród polskich siatkarek, które trener Marco Bonitta zabierze na pekińską olimpiadę nie zabraknie Małgorzaty Glinki-Mogentale. Zawodniczka podkreśla, że udział w igrzyskach jest dla niej ukoronowaniem wielu lat ciężkiej pracy.

W tym artykule dowiesz się o:

Każda siatkarka, rozpoczynając karierę, myśli o grze w reprezentacji, o występach w mistrzostwach Europy, świata, olimpiadzie. - Osiągnęłam w siatkówce już wiele, ale dopiero teraz będę mogła poczuć atmosferę igrzysk, które są czymś wyjątkowym - podkreśla Glinka w wywiadzie udzielonym gazecie Polska Dziennik Zachodni.

Nominacje trenera Bonitty wzbudziły nieco kontrowersji, ale zdaniem zawodniczki szkoleniowiec musiał dokonać wyboru i na pewno nie było to dla niego łatwe. - Wszystkie mamy nadzieję, że nie popełnił błędu - mówi. - Na zgrupowaniach, które o tym decydowały, nikt się nie oszczędzał. Żadna z nas nie chciała przecież dobrowolnie rezygnować z szansy wyjazdu na olimpiadę - dodaje.

W kraju pozostaną zatem dwie zawodniczki: Eleonora Dziękiewicz i Anna Woźniakowska. W opinii Małgorzaty Glinki przed każdym turniejem jest podobna sytuacja, kiedy ktoś musi odpaść. To trudny moment i bardzo stresujący dla wszystkich, tych odpadających, tych, które zostają, i dla trenera. - Oczywiście, gdy taka decyzja dotyczy młodej siatkarki, to może ją podłamać. Ale z drugiej strony młoda musi pamiętać, że będzie miała jeszcze szansę zagrać na następnej olimpiadzie, a starsze koleżanki już nie. W przypadku doświadczonych zawodniczek ten szok jest mniejszy: Lena i Ania grają w siatkówkę już wiele lat i przyjęły decyzję Bonitty spokojnie, chociaż wiedzą, że przez następne cztery lata mogą już nie utrzymać formy, która dawałaby szansę na wyjazd na igrzyska do Londynu. Raczej wiedzą, że to była jedyna taka okazja - wyjaśnia nasza reprezentantka na łamach Polska Dziennik Zachodni.

Na razie Małgorzata Glinka-Mogentale nie myśli o zbliżających się igrzyskach, traktując je tak, jak każde zawody. Polka nie ukrywa jednak, iż występ w Pekinie będzie dla niej ukoronowaniem wielu lat ciężkiej pracy. - Każda z nas rozpoczynając karierę, myśli o grze w reprezentacji, o występach w mistrzostwach Europy, świata, olimpiadzie. Osiągnęłam w siatkówce już wiele, ale dopiero teraz będę mogła poczuć atmosferę igrzysk, które są czymś wyjątkowym - opowiada.

Przygotowania do igrzysk trwają już wiele miesięcy i niekiedy zawodniczki mają dość swojego towarzystwa. - Zdarzają się różne sytuacje, jak w życiu. Szybko jednak zostają wyjaśnione. Mamy wspólny cel i jeśli chcemy go osiągnąć, musimy skupić się na treningach. Zdajemy sobie sprawę, że nie po to harujemy przez wiele lat, by takimi błahymi sprawami jak chwilowy kiepski humor błyskawicznie wszystko przekreślić - wyjaśnia Małgorzata Glinka.

W opinii polskiej zawodniczki wyjście z grupy jest celem minimum, ale nasz zespół nie może lekceważyć żadnego rywala. A kandydatów do olimpijskiego złota jest kilku. - Na pewno duże szanse mają Włoszki, Brazylijki. Nie bez znaczenia będzie to, że Chinki zagrają przed własną publicznością - mówi na koniec Małgorzata Glinka.

Cytowane wypowiedzi pochodzą z artykułu zamieszczonego w Polska Dziennik Zachodni, autorstwa Leszka Jaźwieckiego i Rafała Musioła.

Komentarze (0)