W tym artykule dowiesz się o:
Wydarzeniem trzeciego dnia mundialu był "europejski klasyk Anglia - Włochy w piekle Manaus". Widowisko nie zawiodło, a po komplet punktów sięgnęli Włosi, którzy przed turniejem nie wygrali żadnego z sześciu, oficjalnych spotkań. [ad=rectangle] "I nagle wielka Italia" - nawiązuje do odrodzenia Azzurrich La Gazetta dello Sport. "Manaus miało być piekłem dla Włochów, jednak trener Cesare Prandelli zadebiutował na mundialu zwycięstwem 2:1 z Anglią, dzięki któremu znaleźli się w przedsionku nieba" - barwnie opisuje największy włoski dziennik sportowy. La Gazetta dello Sport przypomina, że kibice mieli prawo podchodzić sceptycznie do szans Italii na sukces. "Do zobaczenia 20 czerwca w Recife, w meczu na szczycie grupy D z Kostaryką. Kto przewidywał taki obrót wydarzeń?" - pyta retorycznie dziennik.
Cytowany Cesare Prandelli mówił o epickim meczu, który będzie pamiętać przez całe życie. "Anglia gra dziś nowocześnie i skutecznie. Zdecydowaliśmy się przyjechać do Manaus w ostatnim momencie. Gra bez przerw w takich warunkach jest szaleństwem. Na szczęście sędzia wykazał się wrażliwością. Moi piłkarze zagrali jak profesjonaliści. To cechuje wielkie drużyny".
"Anglia została poniżona w dżungli, ale porażka z Włochami nie była hańbą. Italia pokazała doświadczenie i przebiegłość" - ocenił dziennikarz brytyjskiego Daily Telegraph. Dziennik chwali waleczność zespołu Roya Hodgsona. Jego podopieczni muszą uwierzyć, że pierwsza porażka nie oznacza śmierci w grupie D, choć sytuacja stała się trudna. Trudne warunki atmosferyczne, czyli duchota, wysoka wilgotność powietrza oraz temperatura sprawiała, że kibice obawiali się o poziom widowiska. Mimo tego europejskie zespoły pokazały kawał dobrego futbolu i dostarczyły wielkich emocji.
Tematem numer 1 w hiszpańskiej Marce pozostaje klęska mistrzów świata w starciu z Holandią. Marca skupia się na echach tamtego starcia. Internetowy serwis dziennika opisuje starcie Anglików z Włochami podobnie jak Daily Telegraph. Wskazuje na wysoki poziom widowiska, używając barwnego porównania "pomnik prawdziwego futbolu". "Nie można po tym meczu krytykować Anglii, która nie zasłużyła swoją postawą na odpadnięcie z turnieju. Włochy były tego dnia wielkie" - podsumowuje Marca.
Serwis Goal.com mianuje pierwszoplanowym aktorem widowiska Mario Balotelliego, który strzelił gola na 2:1 dla Włochów. "Balotelli poprowadził Azzurrich do zwycięstwa. Cesare Prandelli trzymał się koncepcji z krnąbrnym napastnikiem z przodu, pomimo hat-tricka Ciro Immobile tuż przed mundialem, w sparingu z Fluminense. Włosi mają za sobą doskonały początek mundialu" - reasumuje serwis Goal.com.
Także niemiecki Kicker chwalił poziom widowiska w Manaus. Dziennikarze przyznają, że obie drużyny rozpoczęły ostrożnie, ale po wymianie ciosów w pierwszej połowie narzuciły mocne tempo. "Balotelli był na posterunku i zabawił się hucznie w dżungli" – pisze Kicker. "Napastnik reprezentacji Włoch odzyskał prowadzenie po przerwie. Anglia próbowała odpowiedzieć, ale rywale zabarykadowali się, momentami bronili w dziewięciu w okolicach pola karnego i mimo prób Wayne'a Ronneya i Daniela Sturridge'a utrzymali prowadzenie".
W drugim meczu grupy D Reprezentacja Urugwaju poniosła sensacyjną porażkę 1:3 z potencjalnym outsiderem grupy - Kostaryką. Półfinalista poprzedniego mundialu objął prowadzenie po strzale Edisona Cavaniego, ale po przerwie dał sobie strzelić trzy gole. "Każda górna piłka zbliżająca się do pola karnego Urugwaju była torturą dla obrońców" - obrazuje serwis ovaciondigital.com.uy.
"Urugwaj ma pętlę na szyi w grupie śmierci" - barwnie porównuje El Observador. Dziennik pisze o wielkim rozczarowaniu, którego na kilka godzin przed meczem nie spodziewał się nikt. Trener "Celestes" Oscar Tabarez przyznał po porażce, że reprezentacja zaciągnęła tym meczem kredyt. "Nie czas jednak na żal, już nic nie możemy zmienić. Czas na rewanż, w meczu z Anglią nie mamy już marginesu błędu" - komentował Tabarez.
W Kostaryce święto - kibice zebrali się na centralnym placu w San Jose i eksplodowali z radości po zwycięstwie z Urugwajem. "Kto przewidywał taki rozwój wypadków? Po tym, jak Kostaryka trafiła do grupy z Anglią, Włochami i Urugwajem traktowano ją jako dostarczyciela łatwych punktów. Wszystkie przewidywania okazały się błędne. Trudno powiedzieć jak rozwinie się sytuacja w grupie D, ale jedno jest pewne - Kostaryka jest w Brazylii, żeby walczyć" - komentuje anglojęzyczna platforma qcostarica.com. Swoją relację tytułuje "One down, two to go" wskazując na następne trudne przeszkody na drodze reprezentacji Kostaryki.
Radość także w Kolumbii, choć bardziej stonowana. Media nie uciekają w wielkie porównania, a przypominają, że inauguracyjne zwycięstwo 3:0 z Grecją ma być tylko początkiem drogi "Los Cafeteros". "Musieliśmy utrzymać spokój, koncentrację, swoją piłkarską tożsamość. Przed następnymi meczami musimy natomiast zachować zimne głowy" - cytuje trenera Jose Pekermana serwis colombiasports.net.