Belgia z kompletem punktów, ale bez fajerwerków. "Nie gramy sexy futbolu"

Reprezentacja Belgii nie straciła ani jednego punktu w fazie grupowej, ale zdobyła tylko cztery gole. - Jesteśmy na właściwej ścieżce - przekonuje Marc Wilmots.

Czerwone Diabły na inaugurację z trudem pokonały 2:1 Algierię, a zwycięstwo 1:0 nad Rosją zapewniły sobie dopiero w 88. minucie. W pojedynku z Koreą Południową reprezentacja Belgii przez całą drugą połowę grała w osłabieniu, jednak zdołała zadać decydujący cios i zwyciężyć 1:0.

- Odesłanie Defoura do szatni nieco nam przeszkodziło, ale zdołałem przemeblować zespół w przerwie. Byliśmy cierpliwi, wytrwali i to się opłaciło. Jeśli tylko otrzymuje trochę przestrzeni do gry, potrafimy być groźni - tłumaczy Marc Wilmots, którego zespół zmierzy się w 1/8 finału z USA. - Dokonałem kilku roszad w podstawowym składzie, by wszyscy byli w pełni przygotowani i świeży przed fazą pucharową. Dzięki temu nie mamy żadnych problemów kadrowych i znajdujemy się na właściwej ścieżce - przekonuje.
[ad=rectangle]
Z postawy zespołu zadowolony jest Dries Mertens. - Wszystkie drużyny przyjechały tutaj, by grać dobrze w piłkę, a przede wszystkim skutecznie bronić. Przeciwko Koreańczykom musieliśmy grać w osłabieniu i mimo to zachowaliśmy czyste konto. To pokazuje naszą siłę - tłumaczy pomocnik SSC Napoli. - USA? Rok temu z nimi wygraliśmy, ale od tego czasu obie ekipy mocno się zmieniły. Na pewno nie zlekceważymy rywala - zapewnia.

- Jesteśmy szczęśliwi z bezbłędnej fazy grupowej. Nie gramy wprawdzie sexy futbolu, ale potrafimy wygrywać i zdobywać punkty. Każde zwycięstwo dodaje nam pewności siebie - zwłaszcza odniesione w osłabieniu - przyznaje pomocnik Moussa Dembele.

Belgowie tylko raz w historii znaleźli się w najlepszej "8" mundialu, a miało to miejsce w 1986 roku, gdy finiszowali na 4. pozycji. Podczas poprzedniego startu w mistrzostwach świata w 2002 roku ulegli w 1/8 finału Brazylii 0:2.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Komentarze (0)