Mundial 2018. Szwecja - Anglia: Jordan Pickford. "Prostak", który wybudował pomnik za życia

Getty Images / Na zdjęciu: Piłkarze reprezentacji Anglii po meczu z Kolumbią (1:1, karne 4:3)
Getty Images / Na zdjęciu: Piłkarze reprezentacji Anglii po meczu z Kolumbią (1:1, karne 4:3)

Jedna z firm bukmacherskich przestała przyjmować zakłady na to, że Anglia odpadnie z mundialu po karnych, bo jak mówi oświadczenie: "tak musi być". We wtorek wyśmiewany rudzielec z północy udowodnił, iż nic bardziej mylnego.

- Poczekałem dłużej niż zwykle na strzelca, rzuciłem się na ziemię i gdy tylko zauważyłem, że piłka idzie w mój lewy róg to włożyłem tam rękę - to słowa autorstwa Jordana Pickforda. Minuty temu Anglik stał się bohaterem swojej drużyny narodowej. Właśnie obronił jedenastkę, a interwencja - jak się później okazało - dała awans do ćwierćfinału wielkiego turnieju.

Brzmi jak sceny z wtorkowego spotkania przeciwko Kolumbii. Ten scenariusz został zapisany jednak nie na mundialu, tylko w... Kielcach. Trwała wówczas faza grupowa polskiego Euro U-21, a Pickford uratował bezbramkowy remis w meczu otwarcia przeciwko obrońcom tytułu, czyli Szwedom.

24-latek szykuje się do sobotniego starcia (początek o godz. 16) przeciwko skandynawskiej kadrze w roli bohatera narodowego. Jego twarz widnieje nawet na okładce angielskich odpowiedników "Pani Domu". Wtedy był on jednak tylko obiektem drwin.

Piłkarz urodzony w Washington (nie amerykańskiej stolicy, ale angielskiej mieścinie położonej na północy kraju) dzień przed zeszłorocznym meczem przeciwko "Trzem Koronom" podpisał kontrakt z Evertonem. Działacze jego macierzystego Sunderlandu otrzymali w zamian około 30 milionów funtów. Piłkarz, który dopiero raczkował w dorosłej piłce, stał się w ten sposób trzecim najdroższym bramkarzem w historii.

ZOBACZ WIDEO Ronaldo potrzebuje nowych wyzwań. "Jest pełen sportowych ambicji. Chce udowodnić, że nadal jest wielki"

Dziennikarze wyśmiewali tę rozrzutność. Nawet takie legendy angielskiego futbolu jak David Seaman czy Gary Lineker kpili jawnie z Pickforda na wizji. A ten? Tylko mógł wzruszyć rękoma: - Krytyka? Z nią się urodziłem. Ten mecz, mam nadzieję, sprawi, że dacie mi nareszcie spokój - to również cytat z 24-latka. Tym razem już po meczu z Kolumbią.

Jak pisał "The Independent": "Spokojnie, Jordan. Już do końca życia możesz spać z podniesionym czołem". Nawet bukmacherzy momentalnie zauważyli w nim wielkiego faworyta plebiscytu na sportowca roku BBC.

Wystarczyło odciąć mu kablówkę

Działacze akademii Sunderlandu od samego początku widzieli w Angliku materiał na wielkiego bramkarza. On sam jednak uważał się za napastnika. Pickford był na tyle szybki z piłką przy nodze, że koledzy nazywali go "Speedy", a pierwszy trener Ged McNamee wyznaje: - Jordan miał takie parcie do gry, że gdy piłka wyleciała na ulicę to biegł za nią. Wycieczki dwa razy kończyły się jednak na masce samochodu. To, że piłkarz wciąż żyje i porusza się o własnych siłach McNamee określa jako cud.

Kolejnym było nauczenie go pokory. Nastoletni Pickford usłyszał nawet od Kevina Balla, ówczesnego trenera, a dziś dyrektora juniorów "Czarnych Kotów", że nigdy nie zostanie profesjonalnym piłkarzem. - Właśnie przez jego podejście - mówi: Nazywał się najlepszym na świecie. Pewnie, że tak było, ale potrzeba do tego wielkiej pracy, a nie samych słów - tłumaczy po latach Ball. Kiedy tylko miał on dość zachowania podopiecznego, zmuszał chłopaka do czyszczenia butów zawodnikom z pierwszego zespołu.

Podczas pierwszych meczów z seniorami Pickford wielokrotnie w końcówkach meczów wpuszczał ogromne babole z dystansu. Na ogół działo się to gdy jego Sunderland prowadził. Dlaczego akurat wtedy? Bo Jordan zamiast utrzymywać koncentrację, zaczął prowokować kibiców rywali: - Jak to się stało, że wyrosłem na ludzi? To chyba jednak dzięki moim rodzicom - mówił po latach sam Pickford. Na pytanie co takiego zrobili, opowiadał ze znajomą u niego szczerością: - Odcięli mi kablówkę.

Miało być "zaje****ie"

Opłaciło się. Pierwsze powołanie do reprezentacji Anglii z 2016 roku przyjął nie chamskim komentarzem na Twitterze, jak miał wcześniej w zwyczaju, ale modlitwą oraz łzami wzruszenia. Wayne Rooney po wysłuchaniu legend na temat Pickforda z młodzieńczych lat liczył wówczas na wspólne wypady do miasta. Po paru dniach napisał jednak do byłego kolegi 24-latka z czasów gry w Sunderlandzie George'a Honeymana: - Miałem się tak zaje****ie bawić, a on jak dotąd nie powiedział do mnie ani słowa.

Zeszłoroczny spadek z Premier League jako zawodnik klubu z północy Anglii piłkarz zwieńczył oświadczeniem oferującym pomoc dla pracowników "Czarnych Kotów", którzy utracili pracę poprzez cięcie kosztów. Kiedy amatorski zespół z jego rodzinnego Washington miał problemy finansowe, zawodnik osobiście przyjechał do miasta i wręczył piłkarzom stroje, buty, piłki oraz obiecał wzmocnienie budżetu.

Nie zmieniło to jednak podejścia rodaków wobec Pickforda. 24-latek był na Wyspach idealnym przeciwieństwem głównego rywala do bluzy z numerem 1 w kadrze czyli Jacka Butlanda. Ten zawsze dobrze ułożony, przystojny, z pięknie ustawioną fryzurą, a do tego idealnym akcentem. Pickford jako niezadbany chłopak z wyśmiewanej północy jawił się po prostu jako idiota.

To jednak Butland w kwietniu sprowadził do swojego domu pielgrzymkę dziennikarzy aby skrytykować selekcjonera Garetha Southgate'a. Jego zdaniem 48-latek powinien szybciej przekazać prasie kto będzie podstawowym bramkarzem "Trzech Lwów" podczas rosyjskiego mundialu. Po takim oświadczeniu, Anglik rzeczywiście przestał się wahać. Wbrew opinii publicznej postawił na Pickforda.

From zero to hero

Decyzja nie spotkała się na Wyspach z wielkim entuzjazmem. Arsene Wenger mówił przed rozpoczęciem mundialu, iż Anglia nie ma wielkich szans na zdobycie mistrzostwa gdyż Jordan jest po prostu dość przeciętnym bramkarzem i może nie poradzić sobie z presją. Jego rodacy tylko przytakiwali takim opiniom. Zwłaszcza, iż zawodnik Evertonu w trakcie dwóch pierwszych spotkań na mundialu nie obronił ani jednego strzału.

Po starciu z Belgią (0:1) eksperci w pomeczowym studiu głównie skupili się na krytyce ustawienia 24-latce przy bramce Adnana Januzaja. Nie byli w tym osamotnieni. Swoje dorzucił Thibaut Courtois, który po meczu opowiadał angielskim dziennikarzom: - Przecież ten wasz Pickford jest o 10 centymetrów mniejszy ode mnie. Ten strzał, który wpuścił spokojnie bym obronił.

I pomyśleć, że w prasie można było przeczytać przed spotkaniem przeciwko Kolumbii takie zdanie: "Kiedy dojdzie do karnych postawmy w bramce na Nicka Pope'a. On jest wyższy". - Czy chciałbym się zemścić niedowiarkom? Kiedyś z pewnością tak. Teraz cieszę się jedynie, że Anglicy pójdą jutro do pracy z uśmiechem na ustach - opowiadał krytykom po wtorkowym spotkaniu sam zainteresowany.

Za umowny początek rozpoczęcia profesjonalnego futbolu obiera się rok 1871 i początek rozgrywania Pucharu Anglii. Kraj-założyciel czekał więc 147 lat na takiego bramkarza jak Jordan Pickford, który jedną interwencją wywalczy awans do następnej rundy mistrzostw świata. I wcale nie musi się go wstydzić. Zwłaszcza, iż dzięki temu "prostakowi", jak mówili przed turniejem dziennikarze "The Sun", wciąż można mówić, że futbol nareszcie wróci do domu.
 
W sobotnie popołudnie (pierwszy gwizdek o godzinie 16) angielska kadra powalczy o trzeci w swojej historii (1966,1990) awans do półfinału mistrzostw świata. Rywalem na stadionie w Samarze - tak jak rok temu w Kielcach - reprezentacja Szwecji.
 

Źródło artykułu: