Bartosz Zimkowski, WP SportoweFakty: Czy Japończycy szanują taką drużynę, jak Polska, która tak fatalnie zagrała z Senegalem i Kolumbią?
Krzysztof Kamiński, bramkarz japońskiego klubu Jubilo Iwata: Zacznę może od tego, że oni przed mundialem w ogóle nie spodziewali się, że w dwóch pierwszych meczach pójdzie im tak dobrze. Dwa miesiące przed mistrzostwami zmienili trenera, mieli swoje kłopoty, dlatego spisali kadrę na stratę. Po pierwszym meczu, kiedy pokonali Kolumbijczyków, była wielka fala entuzjazmu. Jednak otrzeźwienie przyszło po dwóch dniach, ponieważ wiedzieli, że mieli sporo szczęścia w tym meczu. Chociaż nie wygrali z Senegalem to dwukrotnie udało im się wyrównać i zdobyli punkt. Dlatego oczekują, że ich reprezentacja awansuje dalej.
Do Polski podchodzą z szacunkiem, chociaż po meczu z Senegalem byli bardzo zdziwieni wynikiem. Potraktowali to jak wypadek przy pracy. Szanują całą naszą kadrę, a przede wszystkim Lewandowskiego, który dla nich jest dużą gwiazdą. Przed mistrzostwami mówili, że spokojnie ich rozstrzelamy, a Lewandowski zdobędzie trzy bramki. Gdyby to oni byli na naszym miejscu to na pewno podeszliby do meczu z wielką determinacją, aby chociaż w dobrym stylu pożegnać się z mundialem. Dlatego teraz myślą, że Polacy właśnie tak traktują ten mecz i że o zwycięstwo wcale nie będzie łatwo.
Czuć w Japonii, że trwają mistrzostwa?
Różnica czasowa jest problemem, bo mecze są bardzo późno w nocy. Mamy siedem godzin różnicy względem Polski, więc siłą rzeczy nie da się oglądać wszystkich meczów, jak te najpóźniejsze zaczynają się o godzinie 3 w nocy. Tydzień temu wróciłem do Japonii, ale już zdążyłem się spotkać z kibicami, którzy zagadywali o Polskę. Widać, że mimo dużej różnicy czasowej interesuje ich to, co słychać w Rosji. Widziałem w telewizji specjalnie stworzone strefy kibica, a dwa dobre pierwsze mecze jeszcze bardziej napędzają całą mundialową gorączkę.
Tak jak u nas z lodówki wyskakują piłkarze?
W telewizji dużo jest reklam, to fakt. Może nie jest to tak jak w Polsce, że twarzami są zawodnicy. Jest sporo produktów, które są związane z mundialem typu jakieś kosmetyki czy artykuły spożywcze, które mają specjalne barwy Japonii. Bardziej poszli w tę stronę. Aut z flagami czy na balkonach nie ma. Można natomiast spotkać ludzi w koszulkach reprezentacji Japonii. Co ciekawe, prezenterzy w telewizji są ubrani w koszulki kadry narodowe - i to nie tylko wcale w dni meczowe Japończyków. Nie ma jednak co ukrywać, że kiedy Japonia już odpadnie to przygaśnie entuzjazm.
W klubie dogryzają panu po porażkach z Senegalem i Kolumbią?
Pojawiła się "szyderka" po pierwszym meczu, ale wówczas było to bardzo delikatne. Po drugim spotkaniu z Kolumbią, kiedy już byliśmy wyraźnie słabsi, była już większa "szyderka", ale z uśmiechem na ustach i w granicach rozsądku, więc nie ma za co się obrażać. Tym bardziej, że to w szatni piłkarskiej jest to normalne, nawet w tak odmiennej kulturowo Japonii.
Mecz z Japonią będzie pan oglądał ze swoimi kolegami z drużyny?
Jeszcze nie wiem, mamy wolne, więc myślę, że właśnie tak to będzie wyglądać. Akurat ten mecz będzie o tyle przyjemniejszy, że w Japonii będzie godzina 23, a nie środek nocy.
Wraca pan do Europy czy raczej chce pan jeszcze dłużej zostać w Japonii?
W internecie można znaleźć informację, że mam kontrakt do końca roku, ale tak naprawdę mam ważny do końca przyszłego sezonu [31.12.2019 r. - przyp.red.]. Planuję wrócić, ale nie do Polski, lecz do jakiegoś europejskiego klubu. Nie będę mówił o konkretach, ponieważ to może być teraz, zimą czy w przyszłym roku. Wszystko może się wydarzyć i nie wykluczam, że zostanę w Japonii, ponieważ jestem bardzo zadowolony z warunków.
Przyzwyczaił się pan już do innej kultury? Nic już pana nie dziwi u Japończyków?
Już naprawdę do wielu rzeczy się przyzwyczaiłem i dla mnie to codzienność. Jestem tutaj już 3,5 roku, więc to naprawdę sporo czasu. W dłuższej perspektywie męczące może być to, jak bardzo są mili - aż za bardzo.
Japończyk miałby trudności z życiem w Europie?
Mógłby mieć problem z komunikacją, ale nawet nie mówię o języku, lecz o takich prostych komunikatach. Oni inaczej ze sobą się komunikują niż obcokrajowcy. Często rozumieją się bez słów lub podają szczątkowe informacje. Czasami wygląda to komicznie. Porównując nawet z Polską to są to dwie zupełnie inne kultury. Przepaść.
Pan miał problem po przylocie do Japonii?
Było to trochę trudne, ale wystarczył tak naprawdę tydzień, żeby przestawić się na ich sposób myślenia i życia. Ja wyznaję zasadę, że aklimatyzacja nie do końca występuje. Albo się ktoś się odnajduje, albo nie pasuje. Nie ma czegoś takiego, że ktoś potrzebuje miesiąca, dwóch lub trzech.
W internecie można znaleźć informację, że Japończyków od najmłodszych lat uczy się, żeby w razie stracenia panowania nad samochodem "celować" w osobę starszą, a nie młodszą. Nawet kary są wówczas mniejsze.
Nie chodzi, że od dzieciństwa, ale faktycznie jest taka wzmianka na kursie prawa jazdy. Jakby to nie zabrzmiało to jest po prostu racjonalne myślenie. Chodzi oto, że starsza osoba coś tam w życiu przeżyła, a młoda ma wszystko przed sobą. Jest to okrutne i bezduszne, ale to jest wybieranie mniejszego zła.
Jest też coś takiego, że jak ktoś się odezwie do nich nieodpowiednim tonem, nie jest zbyt uprzejmy to jest już trochę ignorowany. Zdarzało się tak, że dziennikarz dzwonił do mojego tłumacza i rozmawiali na temat wywiadu ze mną. Tłumacz wyczuł, że dziennikarz jest niezbyt przyjemny, może być roszczeniowy, dlatego wymyślił jakąś głupią wymówkę i odmówił wywiadu.
Media krytykują piłkarzy?
Krytyka jest, ale często jest tak, że można spotkać się naprawdę dziwnymi rzeczami. Jeśli ktoś strzeli samobójczego gola, to w relacji nie podaje się jego imienia i nazwiska. Tak samo zdarza się przy rzutach karnych, że pomija się tego, co faulował.
Z czego to wynika?
Japończycy nie do końca radzą sobie z krytyką na forum publicznym. Jest to bardzo źle widziane, żeby robić to publicznie, ponieważ biorą to do siebie. Honorowo do tego podchodzą. Miałem kiedyś sytuację, w pierwszym roku gry w Japonii, że zawodnik niewyznaczony do rzutu wolnego podszedł do niego i go zmarnował. Błaha sprawa, ale trener w szatni na forum drużyny skrytykował go. Powiedział, że nie on był wyznaczony i zawodnik nie wytrzymał - rozpłakał się.
Krzysztof Kamiński:
Obecny klub: Jubilo Iwata (od stycznia 2015 roku)
Poprzednie kluby: Ruch Chorzów, Wisła Płock, Pogoń Siedlce.
Urodzony: 26.11.1990 r.
Liczba meczów dla obecnego klubu: 108
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Małowiejski: Możemy wiedzieć o Japonii wszystko, ale najważniejsze jak sami zagramy