Dwadzieścia lat w piłce nożnej to prawdziwa wieczność. Właśnie tyle czasu upłynęło od ostatniego zwycięstwa Iranu i Maroka na mundialu. Podczas francuskiego Coupe du Monde w 1998 roku zawodnicy z Afryki rozgromili Szkotów 3:0, ale stracili szanse na wyjście z grupy dosłownie za pięć dwunasta. To wszystko za sprawą problematycznego rzutu karnego w meczu Brazylia - Norwegia, podyktowanego na korzyść Skandynawów. Z kolei Azjaci nie mieli większych szans w starciach z Niemcami i Jugosławią. Na pocieszenie został im triumf 2:1 z wrogimi Stanami Zjednoczonymi.
Lwy Atlasu rozpoczęły polowanie na irańską ofiarę niemal równo z pierwszym gwizdkiem Cuneyta Cakira. W 3. minucie Hakim Ziyech otrzymał idealne podanie z rzutu rożnego. Miał przed sobą zaskakująco dużo przestrzeni, ale w tak banalnej sytuacji po prostu nie trafił w futbolówkę. Kilkadziesiąt sekund później dobrze główkował Younes Belhanda. Próbował również superstrzelec Ayoub El Kaabi - to wszystko jednak na nic. Futbolówka nijak nie chciała wpaść do siatki Alirezy Beiranvanda.
Podopieczni Carlosa Queiroza musieli szukać swoich szans w kontrze. Gdy po dwudziestu minutach katorgi w końcu udało im się wyprowadzić szybki atak, Karim Ansarifard kompletnie stracił głowę i w prostej sytuacji podał pod nogi rywala. Jeszcze lepszą okazję miał król strzelców Eredivisie, Alireza Jahanbakhsh, lecz straszenie bramkarzy w słabszej z roku na rok lidze holenderskiej to nie to samo co gra przy niemal 70-tysięcznej publiczności na Stadionie Pietrowskim w Sankt Petersburgu.
Gdy emocje nieco opadły, pierwszoplanową rolę zaczął grać Amine Harit. Urodzony we Francji 20-letni pomocnik Schalke 04 Gelsenkirchen musiał znaleźć się po stronie dużych plusów w notesach wielu skautów europejskich potęg. Imponował pewnością siebie, szybkością i techniką, jednocześnie przyćmiewając pozostałe gwiazdy na marokańskim firmamencie. Nie pomógł jednak swojej drużynie na tyle, by zeszła ona do szatni z prowadzeniem w kieszeni.
Piłkarze rozbudzili nasze oczekiwania po dobrej pierwszej połowie, ale niestety na murawie pojawiły się "odmienione" jedenastki, porażające niedokładnością i apatią. Dobitnym dowodem na potwierdzenie tej tezy jest tragiczna jak na poziom finałów piłkarskich mistrzostw świata statystyka celnych podań ze strony Irańczyków, ledwo przekraczająca 60 procent.
Jednym z niewielu ciekawszych wydarzeń tej części spotkania był niechlubny powrót słynnych wuwuzeli w rosyjskim wydaniu. Kakofonia trąbek raniła uszy telewidzów na całym świecie. Tymczasem w boiskowym chaosie poważnej kontuzji doznał niestety Nordin Amrabat, co oznaczało stratę połowy ofensywnego potencjału Maroka. Zastąpił go jego młodszy brat Sofyan. Urazy zgłosili również Irańczycy - Omid Ebrahimi i Alireza Jahanbakhsh.
Wydawało się, że okropna druga połowa zakończy się zupełnie zasłużonym bezbramkowym remisem, Aziz Bouhaddouz wpakował piłkę do własnej siatki po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Futbol kolejny raz spłatał psikusa faworytom.
Maroko - Iran 0:1 (0:0)
0:1 - Aziz Bouhaddouz 90+4 (sam.)
Składy:
Maroko: Munir Mohamedi - Achraf Hakimi, Mehdi Benatia, Romain Saiss - Hakim Ziyech, Karim El Ahmadi, Mbark Boussoufa, Amine Harit (82' Manuel da Costa) - Nordin Amrabat (76' Sofyan Amrabat, Younes Belhanda, Ayoub El Kaabi (77' Aziz Bouhaddouz)
Iran:
Alireza Beiranvand - Ramin Rezaeain, Roozbeh Cheshmi, Morteza Pouraliganji - Omid Ebrahimi (80' Pejman Montazeri), Ehsan Hajsafi, Karim Arsarifard, Massoud Shojaei (68' Mehdi Taremi) - Alireza Jahanbakhsh (85' Saman Ghoddos), Sardar Azmoun, Vahid Amiri
Żółte kartki: Karim El Ahmadi (Maroko) oraz Massoud Shojaei, Alireza Jahanbakhsh, Karim Ansarifad (Iran)
Sędzia:
Cuneyt Cakir (Turcja)
MŚ 2018, gr. B
# | Drużyna | M | Z | R | P | Bramki | Pkt |
---|---|---|---|---|---|---|---|
1 | Hiszpania | 3 | 1 | 2 | 0 | 6:5 | 5 |
2 | Portugalia | 3 | 1 | 2 | 0 | 5:4 | 5 |
3 | Iran | 3 | 1 | 1 | 1 | 2:2 | 4 |
4 | Maroko | 3 | 0 | 1 | 2 | 2:4 | 1 |
ZOBACZ WIDEO Euforia rosyjskich kibiców: W finale oczekujemy Argentyny i Rosji!