- Nie mam pojęcia, dlaczego nie wykorzystywałem swojego największego atutu, czyli gry jeden na jeden. Nie wiem z jakiego powodu tak mało próbowałem kiwać rywali. Przeciwnicy podwajali krycie, nie dali mi pograć, szczególnie Jonathan Evans. Gdy po dryblingu kilka razy straciłem piłkę, później najczęściej podawałem ją do tyłu. Przeciwnicy zwracali na mnie większą uwagę. Co tu dużo mówić, miałem po prostu zły dzień - przyznał Jakub Błaszczykowski w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
Piłkarz wierzy jednak, że awans na mundial jest możliwy. - Zdaję sobie sprawę, że nasze szanse po remisie zmalały, chociaż powtórzę raz jeszcze: jeśli wygramy trzy mecze, to na pewno wystąpimy przynajmniej w barażu. Wiem, że po takim spotkaniu jak to z Irlandią stwierdzenie "jak wygramy trzy mecze" może zabrzmieć głupio, ale wierzę, że jesteśmy w stanie tego dokonać - dodał.